tag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post6277841918654097516..comments2023-06-08T18:19:22.141+02:00Comments on Katarzyna Michalak - pisarka: Czy jest Wam kwietniowo? Katarzyna Michalak - pisarkahttp://www.blogger.com/profile/18225941880353123442noreply@blogger.comBlogger93125tag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-11307736890992219382013-07-29T12:10:47.661+02:002013-07-29T12:10:47.661+02:00a ja bardzo chciałabym wiedzieć, co śpiewa Patrycj...a ja bardzo chciałabym wiedzieć, co śpiewa Patrycja "ląly aj mister ląly......."<br />Agnieszkahttps://www.blogger.com/profile/14222571537333761923noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-63073642500609138162013-04-26T14:24:10.043+02:002013-04-26T14:24:10.043+02:00Konkurs się skończył, ale ja chcę informacyjnie na...Konkurs się skończył, ale ja chcę informacyjnie napisać, że przygodę z Tobą Kasiu zaczynałam właśnie od Ferrinu. I tym pierwszym tomem mocno mnie zaintrygowałaś.Nailahttps://www.blogger.com/profile/04086241257165800149noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-73501357018726385522013-04-09T20:14:51.550+02:002013-04-09T20:14:51.550+02:00U mnie też "Poczekajka" wyszperana na bi...U mnie też "Poczekajka" wyszperana na bibliotecznej półce :) Teraz w bibliotece pierwsze kroki kierują do półki autorów na "M" ;) <br />I jak się trafi, to jestem super szczęśliwa, a mając książkę w ręku czekam na... czas, taki, że wiem ,że nie będę zajęta, bo nie da sie tych książek tak po prostu odłożyć, muszę mieć kilka godzin wolnego, by przeczytać od razu :)<br />PozdrawiamAnonymoushttps://www.blogger.com/profile/04639687355528800903noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-26201561128208343452013-04-07T18:22:38.461+02:002013-04-07T18:22:38.461+02:00Ja książki Kasi Michalak mam z łapanki ;), tzn. bi...Ja książki Kasi Michalak mam z łapanki ;), tzn. biorę to na co akurat trafię w bibliotece.<br />Pierwszą jaka się u mnie pojawiła w ubiegłym roku był ZACHCIANEK, ale przyznam, że przeczytał ją mój Ukochany, ja nie. Nie znałam jeszcze wtedy twórczości Kasi i zniechęcił mnie fakt,że to o czarownicach. Nawet nie zaczęłam jej czytać. Od zawsze unikam czarów, wróżek i innych ciemnych mocy. Ale przyznam, że dziś mam już za sobą ZMYŚLONĄ, wczoraj znalazłam w bibliotece POCZEKAJKĘ (z cudną zieloną okładką) i ZACHCIANEK i czytam.:)Trochę nie po kolei, ale jak już wspomniałam książki są z łapanki.;) A czarownice traktuję z przymrużeniem oka.;)<br /><br /> Potem trafił się POWRÓT DO POZIOMKI, ale tu jednak stwierdziłam,że najpierw muszę przeczytać ROK W POZIOMCE.I znów książkę przeczytał mój Ukochany.Dowiedziałam się wtedy, że rzecz się dzieje w moich stronach(mieszkam niedaleko Urli). Na czytanie książek z tej serii musiałam poczekać jeszcze kilka miesięcy,ale za to ROK W POZIOMCE mam na własność.(Mam też Mistrza, którego tu wygrałam, za co przy okazji jeszcze raz dziękuję:) )<br /><br />Kolejną była NADZIEJA.I znów spojrzałam na nią z niechęcią - książka o przyjaźni dwójki dzieci-to książka dla dzieci, młodzieży, nie dla dojrzałej kobiety.Jednak tym razem zaczęłam czytać...Już po kilku kartkach okazało się,że książka jest REWELACYJNA!!! I nie sposób się od niej oderwać :)<br /><br />To była właśnie ta PIERWSZA, od której się zaczęło.<br />Mówi się-do trzech razy sztuka:). Po NADZIEI zaczęłam POŁYKAĆ!! wszystkie książki Kasi Michalak. Niestety jakoś nie mogę się przekonać do GRY O FERRIN, ale to też pewnie kwestia czasu.;)<br /><br />Mam tylko mały problem.<br />Najczęściej czytam w pociągu dojeżdżając codziennie do pracy do Warszawy.<br />A ponieważ przy książkach Kasi nie da się uniknąć wzruszeń muszę albo udawać katar ;), co na szczęście przy obecnej pogodzie nie jest trudne, a i wiosną można symulować alergię (o ile ta wiosna w końcu przyjdzie), albo trzepotać rzęsami żeby łzy wysychały, co grozić może zaczepkami ze strony panów lubiących trzepot rzęs :). I kiedy zaczynam czytać okazuje się,że zdążę wsiąść do pociągu, a już jest Warszawa i gdyby nie to,że godzinną jazdę pociągiem odczuwam w kościach, to pomyślałabym, że jeżdżę najszybszą koleją świata :).<br /><br />Proszę więc pisać Pani Kasiu, pisać i pisać i pisać…i nie martwić się, że nie ekranizują, bo ekranizacja czasami może zniszczyć to COŚ, co tkwi w książce, a czytelniczki i tak wolą widzieć bohaterów oczami swojej własnej, nieograniczonej wyobraźni… :)<br />Pociąg do życiahttps://www.blogger.com/profile/08202039369549127522noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-86365166873595083202013-04-07T13:00:34.189+02:002013-04-07T13:00:34.189+02:00Moja wielka miłość do Twojej twórczości Kasiu, zro...Moja wielka miłość do Twojej twórczości Kasiu, zrodziła się po przeczytaniu "Poczekajki". <br />Książkę dostałam na urodziny od swojej przyjaciółki ze słowami "zapewniam Cię, że w dniu, w którym skończysz czytać książkę, popędzisz do sklepu po kolejne części". Okładka piękna, zielona, miła dla oka, tytuł interesujący, a autorka zupełnie mi nieznana. Tak się jednak jakoś złożyło, że książka leżała na półce pół roku zanim sobie o niej przypomniałam i po nią sięgnęłam. Przeczytałam ją jednym tchem. Kiedy skończyłam czytać ostatnie zdanie był już wieczór. Wszystkie sklepy i księgarnie nieczynne. Cóż... poczekać musiałam do rana. W księgarni zjawiłam się minutę po otwarciu. Niestety- drugiej części nie mogłam dostać nigdzie. Sprowadzano mi ją z drugiego końca Polski. Tym razem jednak przezornie zamówiłam również trzecią część. Długie to były dni oczekiwania, oj długie. Warto było :))<br /><br />"Poczekajką" skradłaś moje serce Kasiu oraz uzależniłaś od swoich książek. Uwielbiam je wszystkie i z niecierpliwością czekam na każdą kolejną tak jak dziecko czeka na pierwszą Bożonarodzeniową gwiazdkę. <br />Lilka zapoznała mnie z Twoją twórczością, a teraz ja "zarażam" nią wszystkich dookoła :)<br />Alhttps://www.blogger.com/profile/17151712830714272290noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-23179276797956659992013-04-06T16:08:04.893+02:002013-04-06T16:08:04.893+02:00Wszystko zaczęło się od POCZEKAJKI. Trafiła ona w ...Wszystko zaczęło się od POCZEKAJKI. Trafiła ona w moje ręce zupełnie przypadkiem, tzn. wypożyczyła mi ją z biblioteki moja córka. Przeczytałam ją w jeden dzień i zaraz odniosłam do biblioteki, żeby zapytać dalsze części oraz inne książki tej autorki. Kiedy przeczytałam ZACHCIANEK, ZMYŚLONĄ i SEKRETNIK zakochałam się, tak właśnie zakochałam się w twórczości Katarzyny Michalak. Wyszukałam w necie tytuły wszystkich jej książek i przeczytałam prawie wszystkie, nie trafiła do mnie "Gra o Ferrin". Całą serię "Sklepik z niespodzianką" (wszystkie trzy) kupiłam, żeby mieć je na wyłączność, ale ciągle ktoś je ode mnie pożycza.Chyba właśnie z bohaterkami tej serii najbardziej się zżyłam. Każdy komu mówię o Katarzynie Michalak rozpływa się z zachwytu i "połyka" jej książki, te które sobie kupiłam ciągle są poza domem, zawsze znajduje się ktoś nowy kto che je czytać.<br /> Dziś właśnie kupiłam sobie "Mistrza", a mój kochany synek wypożyczył dla mnie "Nadzieję". Już z niecierpliwością czekam na to kiedy ukaże się "Bezdomna" i wszystkie inne zapowiedzi, śledzę strony księgarni internetowych.Koleżanka powiedziała, że zachowuję się jak ktoś uzależniony, tylko że jest to cudowne uzależnienie.<br />Zawsze uwielbiałam czytać, a dzięki takim osobom jak Katarzyna Michalak wiem, że nigdy nie przestanę.<br />Pozdrawiam<br />Kasia<br /><br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/14217065310014918891noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-45204698131060318632013-04-04T19:40:47.030+02:002013-04-04T19:40:47.030+02:00NIGDY NIE MÓW NIGDY... - to moje życiowe motto, k...NIGDY NIE MÓW NIGDY... - to moje życiowe motto, które jak ulał pasuje do moich "początków" z twórczością Kasi Michalak. Zwykle bywało w moim życiu tak, że jeśli bardzo stanowczo mówiłam "Nie, nigdy!", to los - jeszcze bardziej stanowczo mówił: "Ależ właśnie tak! Koniecznie!" <br />Tak się też stało pewnego lipcowego (chyba) popołudnia, gdy wkroczyłam do biblioteki i poprosiłam zaprzyjaźnioną bibliotekarkę o coś do czytania, bo właśnie zaczęłam leniwą część urlopu i usychałam z braku lektury na letnie wieczory. Otrzymałam "Zmyśloną". Bardzo spodobał mi się i tytuł i okładka - były takie... intrygujące, obiecujące jakieś trudne do określenia przeżycia. Po prostu - uczta duchowa! Ale kiedy usłyszałam, że "to taka literatura kobieca" niemal rzuciłam książkę z przerażeniem - "bo przecież ja TAKICH książek nie czytam NIGDY! Bibliotekarka była jednak twarda (za co dziś jestem jej ogromnie wdzięczna) i zmusiła mnie do "spróbowania"...<br />Właściwie od pierwszych stron zakochałam się i w Zmyślonej, i w Patryku, i dwójce uroczych dzieciaków, a nawet (metaforycznie!) w ich opiekunce;). <br />Żal mi było Patrycji i Łukasza - nie znałam jeszcze ich historii, ale mocno mnie intrygowała i postanowiłam poszukać innych części serii. Co najciekawsze i najdziwniejsze - najbardziej hmm męski i dla mnie "uroczy" - choć nie jest absolutnie odpowiednie słowo - był... Gabriel. Czytając ostatnią część serii, w której Gabriel pokazuje pazury, rogi i inne diabelskie akcesoria:) poczułam do niego głęboki pociąg. Cóż, zawsze miałam dziwny gust, jeśli chodzi o mężczyzn...:( Nie wiem czemu, ale współczułam mu, jakbym uważała, że jest krzywdzony przez otoczenie. Oczywiście, gdy dopadłam "Poczekajkę" tylko utwierdziłam się w swoim przekonaniu... i nie szkodzi, że Autorka miała na hrabiego Gabriela Romockiego inny pomysł w "Zachcianku". Dla mnie to on pozostał księciem na... czarnym koniu (bo zdecydowanie wolę kolor czarny od białego:)Jest taki bardziej "męski". )<br />Jak wynika - przynajmniej na chwilę obecną - z ankiety na blogu jestem jedyną osobą, która zaczęła serię "Poczekajkową" od końca. :) Niezależnie jednak od tego, która z książek Kasi Michalak byłaby Tą Pierwszą, zakochałabym się w Jej twórczości z pewnością. I polecałabym jak szalona jej książki każdemu - zupełnie jak to robię teraz:) I każdemu, kto powiedziałby o tych książkach z lekceważeniem "to taka literatura kobieca" gotowa jestem... oczy wydrapać. Serio! Już dawno nie czytałam tak pięknie napisanych powieści. Bo to są, moi drodzy, POWIEŚCI przez DUŻE P.<br />Mam je wszystkie, niektóre podwójne, bo i wersji podróżnej (ebook) i nie wyobrażam sobie, żebym nie popędziła kupić kolejnej, kiedy tylko się ukaże!<br />Pozdrawiam Autorkę <br />Kasia<br />PS Dziękuję za piękną wiosenną stronę. Dodaje sił i otuchy tej śnieżnej wiosny.:)KaRohttps://www.blogger.com/profile/03299327659839972875noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-47452253122570018672013-04-04T19:11:35.753+02:002013-04-04T19:11:35.753+02:00Pierwszą przeczytaną książką była oczywiście "...Pierwszą przeczytaną książką była oczywiście "Poczekajka". Polecona i pożyczona przez sąsiadkę mojej mamie, również w moje ręce trafiła. I tak usiadłam sobie (kilka lat temu - jakoś tak na początku liceum) w jeden wiosenny poranek i... przepadałam. Na śniadanie zeszłam pod przymusem i zaraz wróciłam do książki. Przy "Jaga nie umieraj" śmiałam się tak, że aż tata wstąpił do mnie z pytaniem czy wszystko w porządku. <br />Jakiś czas później czytałam "Zachcianek" wraz z mamą oczywiście. Książki, tak pokochałyśmy, że zostały kupione i trafiły na półkę, która od tamtej pory zapełniona została już wszystkimi książkami Pani Kasi. "Poczekajka" był pierwszą książkę, po której tak pokochałam polską autorkę :) Wcześniej czytałam mnóstwo zagranicznych książek głównie fantastyczno- przygodowych, które dostawałam na każdą okazję. "Poczekajka" była też pierwszą (nie lekturą itp.) przeczytaną książką o jakże innej, życiowej tematyce... no może oprócz tych wiedź i sabatów :D Chyba był to jeden z głównych z powodów, dla których tak bardzo zakochałam się w „Poczekajce”. Innym była wielka miłość do zwierząt. <br />Ale muszę się przyznać, że tytuł mnie zmylił. Nie widząc okładki, nie widząc nic na temat książki usłyszałam jak sąsiadka poleca mojej mamie "Poczekajkę" - moja pierwsza myśl - "Jaką poczekajkę? Akcja w poczekalni się toczy czy co?" Dopiero, gdy książka trafiła w moje ręce, w ślicznej zielonej okładce i przeczytałam opis zrozumiałam, co jest tytułową „Poczekajką”. Od tej pory to poczekalnie kojarzą mi się z "Poczekajką" a nie odwrotnie. <br />P.s. Właśnie przed chwilą skończyłam czytać "Lidkę". Książka została schowana przede mną do świąt, bo to właśnie ona była prezentem :) Cóż na razie mogę jedynie napisać, że jest to kolejna wspaniała książka, rzeczywiście najlepsza z całej serii Sklepiku, do której będę powracać, ale gdyby nie te ostatnie dwie strony to bym pod koniec ryczała, tak też się popłakałam, ale ze szczęścia.<br />P.s. 2 Ptaszki są dokarmiane, jak również dzik, sarenki i zające, które również szukają pożywienia zwłaszcza, że las w dalszym ciągu pokryty jest grubą warstwą śniegu. Gdzie ta wiosna? Gdzie to słońce? Zimy oficjalnie mam dość. Michalinahttps://www.blogger.com/profile/01370802993044364303noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-20679397915968779392013-04-04T19:07:19.409+02:002013-04-04T19:07:19.409+02:00O raju... "Lidka"?! Dla mnie?! Od Pani?!...O raju... "Lidka"?! Dla mnie?! Od Pani?! I się popłakałam nawet ze wzruszenia, a co tam!<br /><br />Zaczęło się?<br />Zaczęło się od "Poczekajki". I naprawdę, proszę mnie nie pytać jakim cudem wpadła w moje ręce. Nie wiem. Nie pamiętam. To było przeznaczenie i już. Zagościła na wiele godzin, a po przeczytaniu (prze-ryczeniu, prze-śmianiu się i wyzywaniu Łukasza (którego w dalszych częściach to i pokochałam(ale proszę nie mówić tego mojemu narzeczonemu;)) ) pobiegłam po "Zachcianek". I wpadłam - nie, że ciąża. Wpadłam w coś, co nazywa się chyba miłością do stron pachnących świeżością, do tych obrazów, które, gdy zamykałam oczy - pojawiały się i znikały. Do tych uniesień serca, gdy płakałam podczas czytania "Zmyślonej". A potem do jęków rozpaczy, gdy trzy książki leżały przeczytane na mojej półce... Zaczęło się naprawdę przez przypadek i dziś dziękuję opatrzności, że tak się stało, bo gdyby nie Pani książki, Pani Kasiu, myślę - BA! Jestem pewna, że coś umknęłoby mi z życia; piękne momenty, z książką w dłoni, na tarasiku, leżąc wygodnie na bujanej ławeczce i patrząc jak nad cienką linią horyzontu promienie słoneczne zostawiają pastelowe smugi na obłokach... Ach. <br />I mówię to też w imieniu mojej mamy - ona właściwie ma tylko mnie i mojego brata (cóż, tatuś się mój nie popisał, oj nie popisał) - ona jest Pani naprawdę bardzo wdzięczna za chwile zapomnienia!<br /><br />Milion uścisków!Joannahttps://www.blogger.com/profile/15724549643107951944noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-24689201213199987622013-04-04T18:28:30.798+02:002013-04-04T18:28:30.798+02:00Moja przygoda z Kasią Michalak zaczęła się od Pocz...Moja przygoda z Kasią Michalak zaczęła się od Poczekajki ale był to audiobook. Tak sobie spacerowałam po audiotece w mojej ulubionej bibliotece ( w Olkuszu ) i rzuciła mi się w oczy płyta. Przeczytałam Katarzyna Michalak "Poczekajka"... Nie miałam pojęcia kim jest p. Michalak. Tytuł wydawał mi się dziwny. Ale pomyślałam sobie, że w razie czego, jak to będzie nie do przejścia, oddam płytę i już. Przy okazji wypożyczyłam kilka innych audiobooków i książek. Lubię audiobooki, bo mogę dzięki nim "czytać" np. podczas sprzątania. I tak właśnie pewnego dnia ( było to na wiosnę ) postanowiłam pomyć okna w domu. I wtedy włączyłam tą dziwną "Poczekajkę". I wtedy przepadłam. Płytę przesłuchałam w dwa dni. Potem w bibliotece wypożyczyłam "papierową" "Poczekajkę". Pokochałam Patrycję jak siostrę. Poszperałam w internecie i wyczytałam, że są kolejne części. Książki "zaliczyłam" w kilka dni i zaraz zaczęłam tego żałować, bo musiałam się rozstać z Patrycją na zawsze. Na szczęście niedługo potem poznałam Bogusię... <br />A jak już poznałam Kasię Michalak ( dzięki blogowi ) to już mi nic nie trzeba, poza większą ilością optymistycznych książek o kobietach takich jak my.<br />Dziękuję Kejt :-)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-61741874627553050612013-04-04T12:33:54.940+02:002013-04-04T12:33:54.940+02:00Pytanie brzmi: Od której powieści TO się zaczęło ;... Pytanie brzmi: Od której powieści TO się zaczęło ;D?<br />Lepiej byłoby zapytać jak to się zaczęło .... a zaczęło się niewinnie na szkoleniu dla ... lekarzy weterynarii we Wrocławiu. Tak tak jestem weterynarzem co prawda tylko tym, który pragnie ze wszystkich swoich sił zapewnić ze to co jemy jest dobre, ale w świetle ostatnich wydarzeń ... nic dodać nic ująć i jak to ktoś powiedział nie jesteś psem stróżującym. Ale wracając do meritum nie pamiętam dokładnie kiedy to było, ale już dawno, szkolenie jak szkolenie, na dodatek w języku włoskim z tłumaczem co to krowy od konia nie odróżnia. Kilka opcji do wyboru urwać się - no tak już pół grupy to zrobiło, gdzie ja byłam jak oni wychodzili; można spać - jak usnę to na pewno spadnę z krzesła, narobię rumoru - opcja z założenia odpada. OK... rozglądam się dookoła , trzy rzędy przede mną siedzi dziewczyna , chyba słucha, bo coś notuje, ale nie to jest ważne z torby pod krzesłem wystaje książka, o to coś dla mnie ... nie ważne harlequin czy coś zgoła innego ważne, że to ciąg liter, a ja go mogę pochłonąć . Sięgam do przodu, na migi daję znać, że chcę to "zielone" coś wystające z torby pożyczyć na chwilę, do końca wykładu. Z ociąganiem ona się zgadza... mam ... najpierw okładka...potem autor...o lekarz weterynarii pewnie znów coś o leczeniu zwierzątek i takie tam...zaczynam czytać .... odpływam.... POCZEKAJKA... O kurcze koniec wykładu żądają zwrotu książki...ale ja nie skończyłam...trudno... " pożyczę ci za 2-3 tygodnie jak przeczytam" mówi właścicielka, ok chętnie.... wychodzę przed budynek "jak daleko do najbliższej galerii handlowej"... a jest tam może empik... JEST... MAM... twarda oprawa, w środku płyta ......... 4.50 następnego dnia rano.... uff skończyłam obok mnie piętrzy się stos chusteczek higienicznych... jak tylko dotrę do domu muszę sprawdzić czy ta kobieta napisała coś jeszcze... tak zaczęła się moja przygoda z TOBĄ Pani Katarzyno seria poczekajkowa zaliczona, blog na bieżąco, a potem zawirowania życiowe jeden wieczór jedna decyzja i zmiana życia ...ale to już inna historia.<br />Do Twojego bloga wróciłam tydzień temu , właśnie kończę Grę o Ferrin, szkoda ze dopiero teraz, a i jeszcze muszę ją oddać bo nie moja, ale to nic przecież istnieją galerie handlowe. Mój mąż puka się w głowę po co mi te książki, przeczytałaś oddaj komuś...jak można przecież mogę mieć gorszy dzień albo noc a wtedy co mnie uratuje jak nie zielona mocno zużyta książka<br />Pozdrawiam agawa<br />agawahttps://www.blogger.com/profile/03188530156965509986noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-3108824711498260792013-04-04T07:46:22.338+02:002013-04-04T07:46:22.338+02:00 Oj, już prostuję - oczywiście, że na książki:... Oj, już prostuję - oczywiście, że na książki:))) A rozpiętość wiekowa zapisanych pań jest zdumiewająca... najstarsza z nich ma 77 lat:)<br /> Pozdrawiam:)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/08814079219789014492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-35639301112030323162013-04-04T00:36:42.089+02:002013-04-04T00:36:42.089+02:00Oj, ja też się spłakałam nad "Zmyśloną" ...Oj, ja też się spłakałam nad "Zmyśloną" (rozmowa Łukasza z Patrykiem... no normalnie...).<br /><br />Dziękuję za przypomnienie tego zdania z Gry! :*Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-72048564180104163282013-04-04T00:34:11.440+02:002013-04-04T00:34:11.440+02:00Ja po zakończeniu Gry też się za nim stęskniłam i ...Ja po zakończeniu Gry też się za nim stęskniłam i natychmiast siadłam, by pisać c.d. I tak napisałam jeszcze cztery tomy, aż uznałam, że nie tyle ja mam Sellinarisa i Anaeli dosyć, co oni mają dosyć mnie. ;DAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-56802792091284359152013-04-04T00:32:50.466+02:002013-04-04T00:32:50.466+02:00O ja Cię, kobieto, zarywać urlop dla książki...?! ...O ja Cię, kobieto, zarywać urlop dla książki...?! <br /><br />Będzie więcej, będzie. Dwie są gotowe do wydania. Trzecia się pisze, czwarta czeka na redakcję. Będzie co czytać w najbliższych miesiącach, gwarantuję.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-69795870634028179302013-04-04T00:30:31.242+02:002013-04-04T00:30:31.242+02:00Dobrze, że na zapisy, a nie na kartki!! :D (PS. Te...Dobrze, że na zapisy, a nie na kartki!! :D (PS. Te zapisy są na mnie, czy na moje książki, bo zaczęłam się bać... ;D)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-69694240550594617692013-04-04T00:24:12.129+02:002013-04-04T00:24:12.129+02:00No i znów się wzruszyłam! Dziękuję! :*No i znów się wzruszyłam! Dziękuję! :*Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-53648450281033807952013-04-03T22:16:37.372+02:002013-04-03T22:16:37.372+02:00Ja też zaczęłam od "Poczekajki" . Zielon...Ja też zaczęłam od "Poczekajki" . Zielonej, z 2008 r. Zafascynowała mnie okładką, tekstem na wewnętrznym skrzydełku, przypomnieniem jednej z ulubionych książek ("Wszystkie stworzenia małe i duże"), obecnością magii połączonej z weterynarią... dziwne trochę? Potem okazało się, że jestem rówieśnicą autorki, do tego równie kopniętą na punkcie zwierząt wiedźmą, może trochę bardziej złośliwą. No i wsiąkłam.<br />Kupowałam po kolei wszystkie książki z serii poczekajkowej, "Grę o Ferrin" (uwielbiam fantastykę) i dalej po kolei, jak leciało. Na żadnej z tych książek się nie zawiodłam, każda dawała mi pozytywny impuls, masę energii, pocieszenie i dużo dobrej rozrywki. Najwięcej wiary w to, że będzie lepiej dał mi "Sekretnik", przyszedł w odpowiedniej chwili, gdy życie przygniotło mnie ze wszystkich stron. <br />A tak swoją drogą coś magicznego odczułam w sytuacji, gdy zamówiłam w księgarni internetowej komplet książek, między innymi chyba "Zachcianek" i coś jeszcze z serii poziomkowej, a tu okazało się, że to tylko moja fanaberia, jestem złą matką i żoną i mogę się obejść smakiem, bo są ważniejsze (wątpliwe) potrzeby pana i władcy trzymającego kasę. Wtedy z rozpaczy i wściekłości zagrałam, a rzadko to robię, w Lotto i trafiłam czwórkę. Starczyło akurat na zamówione książki!<br />Nie tylko mnie te książki pomagają, tworzę jednoosobową wypożyczalnię dla rodziny, znajomych i znajomych znajomych. Właśnie dzisiaj wróciła do mnie "Poczekajka" w komplecie z całą serią, "Mistrz" przebył wędrówkę przez długi rząd kobiet, właśnie wrócił od sąsiadki, która połknęła go jednym tchem. Ma 85 lat... <br />I tym optymistycznym akcentem zakończmy przydługi wywód.<br />Serdecznie pozdrawiam Autorkę.<br />Ewahttps://www.blogger.com/profile/11267072893355186613noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-45819017874224335642013-04-03T21:27:32.723+02:002013-04-03T21:27:32.723+02:00Dobrze wiedzieć, że człowiek ma normalne odruchy.....Dobrze wiedzieć, że człowiek ma normalne odruchy...klucz do wyobraźnihttps://www.blogger.com/profile/01732282437371870454noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-31019188557517246832013-04-03T19:50:18.324+02:002013-04-03T19:50:18.324+02:00Witam świątecznie.
No cóż, nie będę oryginalna - ...Witam świątecznie. <br />No cóż, nie będę oryginalna - mój pierwszy raz z Kasią Michalak to "Zmyślona" (do dziś na mojej liście jest nr 1). Mimo że nie czytam z zasady drugich i kolejnych tomów danej powieści przed przeczytaniem pierwszego, to tym razem jednak Ania, moja książkowa koleżanka zza biurka namówiła mnie na tę książkę właśnie, twierdząc, że mi się spodoba. Już nieraz mówiłam, że ta powieść przede wszystkim mnie zadziwiła - no bo jak to - z jednej strony mamy ubieranie świnek, ozdabianie krówek, humor, komizm, a z drugiej - no właśnie - problemy, dramaty, emocje,łzy, tajemnice. I to mnie najbardziej uderzyło - łączenie komedii z nie-komedią. Spłakałam się przy tek książce, kiedy przeczytałam ją po raz drugi. <br />Na drugim miejscu postawiłam "Lato..." , dalej - pierwszą "Poziomkę" - za wątek szpikowy i za TĘ Michalak. <br />Co może wydać się dziwne w kontekście dotychczasowych blogowych wpisów od Czytelniczek, nie urzekła mnie ani "Nadzieja" ani "Mistrz", za to jakoś bardzo niepokojąco wpłynęła na mnie "Gra o Ferrin" - długo się zastanawiałam nad swoimi po niej uczuciami i jest to właśnie jakiś wewnętrzny niepokój. A zdanie, że A. pokochała go jak mroczną połowę swojej duszy (nie mam oryginału przed sobą, więc piszę z pamięci), jest najpiękniejsze w całej powieści. Czekam na dalszy ciąg książki. <br />Pozdrawiam. AnnaAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-72994662533640537892013-04-03T18:02:29.327+02:002013-04-03T18:02:29.327+02:00Przygoda z Kasią Michalak w moim przypadku zaczęła...Przygoda z Kasią Michalak w moim przypadku zaczęła się, jak w wielu innych, od "Poczekajki". Pmiętam, że przyjaciółka dostała ją na urodziny i po prostu pewnego dnia przyniosła mi ją ze słowami: "Musisz to przeczytać". Cóż było robić? Siadłam więc i... przepadłam. Może nie jestem specjalnie wybredna co do książek, ale byle chłamu nie czytam. "Poczekajka" okazała się dla mnie objawieniem roku. Dla niej po raz pierwszy zarwałam noc. Później, oczywiście, były kolejne tomy zielonej serii, następnie pozostałe Pani powieści i do dziś jestem wierną czytwlniczką. Teraz kupuję i czytam na bieżąco :) Znajomość z Pani twórczością (i poniekąd z Panią samą) uważam za jedną z najlepszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały! Nieskromnie dodam, że zapoczątkowałam w rodzinie "Michalakomanię" ;)<br />P.S. Z niecierpliwością czekam na "Powrót do Ferrinu". Stęskniłam się za Sellinarisem. A zakończenie "Gry" było mistrzowskie!Ewkahttps://www.blogger.com/profile/11921095589998832305noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-37657063866419421592013-04-03T16:36:41.494+02:002013-04-03T16:36:41.494+02:00Moje przygody z Kasią Michalak rozpoczęłam od &quo...Moje przygody z Kasią Michalak rozpoczęłam od "Poczekajki". Jak większość piszących tu pań:). Mam prawie 28 lat, od 5 pracuję w bibliotece. I czytam oczywiście... Bo jak mi to powiedział jeden z czytelników "Jak to nie wie Pani o czym jest ta książka! To tak jakby piekarz nie znał smaku swoich wyrobów". Balsamem na moje strapienie po tych słowach była myśl kierowniczki "Ciekawe czy pan pracujący w monopolowym zna wszystkie smaki alkoholi". Czytam (to element mojej pracy, a od dziecka marzyłam o pracy w bibliotece) co prawda nie tyle ile bym chciała. Poza książkami istnieje życie realne, trzeba coś ugotować, przygotować, załatwić etc. <br />Książką, która pozwoliła mi zapomnieć o owej realności była właśnie "Poczekajka". Zaintrygowana okładką książki która do nas trafiła (tak tak wiem, nie powinno się oceniać książki po okładce, a mnie to już w ogóle nie przystoi - hańba Ci Doroto!) na której stała bosa dziewczyna z parasolką w ręku, nota bene jak dla mnie w słoneczny dzień. Zabrałam ją do domu. I tak oto powróciło to uczucie, które ostatni raz towarzyszyło mi jakieś dwa lata temu, przy "Katedrze w Barcelonie".<br />Nie mogłam oderwać się od lektury. W ciągu dnia myślałam taktycznie, mianowicie co i jak zrobić, byle by jak najszybciej wrócić do mojej "Poczekajki". Robiąc wszystkie inne czynności byłam w akcji powieści, ale co tam w ciągu dnia, ja śniłam nawet że uczestniczę w niej:).<br />Zabawne dialogi, powiedzenia, historie powodowały że nie raz śmiałam się do rozpuku. Mąż tylko pytał co Ci się dzieję? Czytałam mu fragment, a on odpowiadał dobre, dobre! <br />Rany ale miało być rzeczowo i konkretnie. Podsumujmy zatem, coby nie zniechęcić Pani do czytania:)<br />1) Dzięki "Poczekajce" i jej dalszym częścią odważyłam się marzyć o naszej małej chatce t,. o małym drewnianym domku pod Sanokiem, między pagórkami, z widokiem na San...<br />2) Odzyskałam sporo życiowej radości<br />3) Znalazłam w końcu swojego (długo poszukiwanego) ulubionego autora książek:) i po kolei delektuję się Pani książkami:)<br /><br />P.S. U mnie w bibliotece są na Panią zapisy:)<br />Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/08814079219789014492noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-89717590909339390202013-04-03T16:12:30.035+02:002013-04-03T16:12:30.035+02:00Witam moja przygoda rozpoczęła się od Poczekajki. ...Witam moja przygoda rozpoczęła się od Poczekajki. Pamietam, że szłam na urlop i potrzebowałam dobrej książki na wyjazd. Koleżanka w pracy przyniosła mi w piątek tę książkę i powiedziała że czyta się na luzie. Wróciłam do domu i zaczęłam czytać i tak pochłonęłam ją jednego wieczoru. To naprawdę była przednia zabawa. Mąż pytał co mnie tak bawi, a ja czytałam mu te urywki. REWELACja. Ale co z urlopem, w poniedziałek miałam wyjechać a ja chciałam więcej . W pobliskim węgrowie nie było Zachcianka. został empik w warszawie. No więc w te pędy do stolicy. MIchalak na urlop musi być koniec i kropka. Oczywiście kupiłam książkę. Obiecałam, że zacznę czytać nad morzem ale skończyłam kolejną część w drodze nad Morze. Kolejna rewalacja. od tej pory kupuję każdą książkę, czytam sumiennie blog i czekam z utęsknieniem na nowe. pani to może pisać ciągle. Lekkość pani pióra jest zadziwiająca. w pracy czytamy panią wszystkie. PROSIMY O WIĘCEJAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-71195844179409044872013-04-03T15:10:49.080+02:002013-04-03T15:10:49.080+02:00Owocowy maraton sobie urządziłaś jednym słowem. :)...Owocowy maraton sobie urządziłaś jednym słowem. :) <br />Za dokarmianie pticów bardzo Ci dziękuję - leży mi na sercu dobro tych bidoków.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-6300238342308522317.post-62646708697584130612013-04-03T15:09:42.742+02:002013-04-03T15:09:42.742+02:00Ech, ja też lubię ten wymierający gatunek niezniew...Ech, ja też lubię ten wymierający gatunek niezniewieściałych facetów...Anonymousnoreply@blogger.com