Dlaczego "Leśna Polana" jest dla mnie wyjątkowa...

Odkryłam to dopiero dzisiaj! I spieszę się z Wami tym odkryciem podzielić...

Zwykle nie zachwalam własnych książek, bo mają bronić się same, choćby wysokimi notowaniami na listach bestsellerów i dobrymi recenzjami, ale o "Leśnej Polanie" muszę jednak napisać kilka słów od siebie. Powinnam nagrać z tej okazji filmik vlogowy, bo bardzo lubicie mnie oglądać, ale sama ostatnio na siebie patrzeć nie mogę, więc Wam tego oszczędzę za to napiszę, co odkryłam dzięki tej powieści.

1. Odkryłam, że dacie radę. Skoro przebrnęłyście przez drastyczne wątki "Leśnej Polany", to jesteście gotowe na "Miasto Walecznych". Przy okazji potwierdziło się, że moje Czytelniczki to mądre, wrażliwe kobiety, dla których naprawdę warto pisać nawet coś tak trudnego jak leśna trylogia.

2. Potwierdziła się moja teza, że - niestety - zło zawsze zwycięża. Tylko w powieści może zostać ukarane - i zostanie - ale w realnym życiu zło zwycięży nad Dobrem z paru powodów: Dobro kieruje się sumieniem, prawem, honorem, dotrzymuje przysiąg, nie łże, jednym słowem: ma ZASADY. Natomiast zło jest bezwzględne i bez sumienia, nie obchodzi je nikt i nic, po trupach niewinnych istot dąży do celu, czasami nawet zadaje cierpienie ot tak, dla fanu, za nic ma prawdę, honor, przysięgi, po prostu musi wygrać z Dobrem. Tutaj. Zostanie natomiast ukarane na Tamtym Świecie i gdyby wszyscy podli, okrutni, bezwzględni sadyści, którzy niszczą i mordują dla przyjemności, wiedzieli, co ich czeka, jaka kara, świat już dziś, w tej chwili stałby się Rajem na ziemi. Ja wiem, ale nie powiem. Okej, może kiedyś powiem...

3. Dzięki Gabrysi nauczyłam się prosić o pomoc! I to jest moje osobiste, największe odkrycie. :) Do tej pory byłam "Kasia Poradzę Sobie Sama". Dzisiaj zaś - dopiero dzisiaj! - gdy nie miałam jak dojechać na stację kolejową, otworzyłam szeroko oczy, palnęłam się w czoło i powiedziałam sama do siebie: Kobieto, otaczają cię życzliwi ludzie, którzy chętnie by ci pomogli, ale NIE SĄ JASNOWIDZAMI!!! Nie zadzwonią do ciebie pół godziny przed odjazdem pociągu i nie zagają: "Nie chciałaby pani, pani Kasiu kochana, przejechać się dziś do Białegostoku? Chętnie podrzucę panią na stację". Ale gdy ty im powiesz, że musisz się tam dostać, bez problemu cię na tę stację zawiozą. Więcej! Będąc już jasnowidzem, zaproponują, że cię z tej stacji przywiozą, gdy będziesz wracała, tylko zadzwoń i powiedz kiedy. Ufff... Zadziwiające! Potrafię nie tylko pomagać, ale i prosić o pomoc! Może dla Was to jest śmieszne, ale nie dla mnie. Zawsze miałam problem z wyartykułowaniem "potrzebuję pomocy", nie przez głupią dumę, bynajmniej!, przez to, iż myślałam, że ja jestem od jej udzielania, a nie otrzymywania. Smutne, no nie? Ale dobrze, że wreszcie się przełamałam. :)

4. Dzięki Waszym pytaniom po przeczytaniu "Leśnej Polany": "Jak znaleźć takie przyjaciółki jak Gabrysia, Julia i Majka", znalazłam odpowiedź: najpierw trzeba STAĆ się taką przyjaciółką. Przyjaźń nie polega na wiszeniu godzinami na telefonie i zwierzaniu się z każdej chwili i "ile pączków dzisiaj usmażyłam". Przyjaźń to po pierwsze bezwarunkowa akceptacja drugiej osoby, ze wszystkimi jej wadami, co jest BARDZO trudne, zdolność do wybaczania i wyciągania ręki na zgodę, ale przede wszystkim do bycia "na czas, na miejsce, na pewno" wtedy, gdy jesteś Przyjacielowi potrzebny. I to nie do smażenia pączków. Moi - nieliczni, ale sprawdzeni - Przyjaciele wiedzą, że mogą na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy. Gdy o trzeciej nad ranem dzwonią, płacząc, ja wsiadam w samochód i jadę na ratunek. Ale wiedzą też, że gdy będą tak dzwonili noc w noc i dzień w dzień - i ja to wiem również - za którymś razem nie dam rady i będę musiała odejść, albo odejdzie mój Przyjaciel. Po prostu trzeba znać umiar. Bycie przyjacielem, to nie oplatanie kogoś niczym trujący bluszcz, to nie żerowanie na czyimś czasie i życiu. To proporcjonalne branie i dawanie. Bardzo łatwo to pisać, a trudno wprowadzić w życie, ale... jeśli chcecie mieć przyjaciół na dobre i na złe, polecam popracować nad sobą. Ja popełniłam wiele błędów, straciłam wielu wspaniałych Przyjaciół, czasem nie wiem dlaczego odeszli, co zrobiłam nie tak, raz ja odeszłam, żeby nie zranić Przyjaciółki bardziej, niż zraniło ją moje odejście bez słowa wyjaśnienia. Do dziś ciąży mi to na sumieniu, ale wiem, że postąpiłam dobrze. Przyjaźni uczymy się całe życie, tak jak miłości. Dla mnie na miłość już chyba za późno, bo za bardzo przyzwyczaiłam się do samotności, ale przyjaźń staram się pielęgnować.

Chyba żadna z napisanych przeze mnie książek tak na mnie nie wpłynęła, jak "Leśna Polana". Być może dlatego, że materiały które czytałam, przygotowując się do niej, były bardzo drastyczne. Wywołały we mnie tak straszny gniew i bunt, że przewróciły mój świat do góry nogami, czy raczej odarły mnie ze złudzeń, a potem, taką nagą i wrażliwą, otuliły... trudno mi to określić. Prawdą? Oczywistością? Katharsis - tak bym określiła to, co przeszłam. Teraz jestem dużo spokojniejsza, pogodzona z Losem, który naprawdę ostatnio mnie nie oszczędza, i z jakimś takim dystansem patrzę na ludzi i rzeczywistość, która mnie otacza. Na podłych ludzi szczególnie. Żal mi ich. Nie wiedzą, co czynią. Co czynią przede wszystkim sobie. Ale to ich wybór. Nikt nie zmusza nikogo do bycia podłym i okrutnym...

Drugi tom, który właśnie kończę - po tym przewrocie wewnętrznym, gdy pisałam tom pierwszy - dobrze i silnie postawił mnie na gruncie. Czuję, że wiem co robię i po co to robię. Piszę powieści nie dlatego, żeby być na pierwszych miejscach list przebojów, a dla siebie i moich Czytelników. Tylko tyle i aż tyle.
Fajnie mieć świadomość celu...
Może na Was ta książka wpłynęła, czy wpłynie w inny sposób, będzie tylko poruszającą powieścią o czasach zezwierzęcenia i bestiach w ludzkim ciele, ale może znajdziecie też to drugie i trzecie dno, które - zupełnie dla siebie nieświadomie - w niej ukryłam.

Wracam do "Czerwieni Jarzębin". Muszę - jak zdradziłam na fanpejdżu - wyciągnąć Wiktora z więzienia. Kto zgadnie za co go aresztowano, ma ode mnie książkę z dedykacją... ;)

PS. Ach, i spełniłam dzięki "Leśnej Polanie" jedno z marzeń, które umieściłam na liście "Nie do spełnienia"! Nagrałam piosenkę! :D Więc jednak da się! :D