Pogłoski o mojej śmierci okazały się przedwczesne oraz co najmniej przesadzone ;)

Dziewczęta, jak wiecie jednak nie jestem taka "nie do zdarcia" jak mi się zawsze wydawało. Stres, przeprowadzka, zmiana klimatu i strefy czasowej, remont domu, kończenie książki, kłopoty ze zdrowiem synka i... ja też się rozsypałam.
Jestem już w domu, ale przyznam, że taka słaba i chuda, że byście mnie chyba nie poznały. Dużo wysiłku kosztowało mnie podjechanie do najbliższej biblioteki (w domu nie mam internetu), żeby napisać ten post i wrzucić odcinek Leśnej Polany, której tak wyczekujecie.
Uprzedzam Was od razu, że premiera książki ze względów powyższych też się przesunie i... wracam do łóżka.
Ledwo żyję, ale jeszcze żyję!
Do przeczytania...