Dobry uczynek kosztuje 7,49 (za kilogram ;)

Dziewczyny, pytanie, które stawiam co roku, tak dla przypomnienia, bo niektórym z Was przypominać nie trzeba: dokarmiacie ptice?!
Nie wiem kiedy skończyła się jesień, którą jakoś jeszcze znosiłam/znosiliśmy i zaczęły się mrozy. Pamiętajcie o ptakach, pliss!
Moje sikorki na nowo odkryły karmnik pełen ziaren słonecznika. I pochłaniają to ziarno w ilościach kosmicznych - myślę, że z pół kilograma dziennie. Do tej pory kupowałam je w supermarkecie (tytułowe 7,49zł za kilogram), ale w końcu zamówiłam 10kg na Allegro. Do wiosny na pewno mi nie wystarczy (to znaczy im - Poziomkowym ptakom), pewnie będę zamawiała niedługo następne 10kg, ale... satysfakcja, gdy "moje" ptaki wiosną są okrągłe jak kuleczki i potrafią odchować dwa lęgi piskląt (we wszystkich piętnastu budkach) jest ogromna.
Pamiętajcie, że gdy raz zaczniecie dokarmiać ptaki, nie wolno przerywać - przyzwyczajają się. Do miejsca i do dokarmiania. I mogą w największe mrozy zginąć, gdy czekają na ziarno, a karmnik jest pusty.
Polecam również ziarno bez łusek - po pierwsze nie ma takiego bałaganu wszędzie dookoła, po drugie ptaki nie tracą energii na łuskanie ziarna, a to w duże mrozy bardzo ważne.

Pytanie do Was: zaczęłyście już dokarmianie? Jeśli tak, to czym? "Moje" ptaki, od kiedy zaczęłam je dopieszczać łuskanym słonecznikiem, mają w głębokim poważaniu wszelkie słoninki i kule z ziarnami.

Do napisania tego postu skłonił mnie nie tylko mróz za oknem (nie cierpię zimy!), ale i... zakup jajek. Co ma jedno do drugiego? Niby nic, a jednak... Wiecie już chyba, że jajka kupowane w sklepie pochodzą od kur szczęśliwych (z wolnego wybiegu) i nieszczęśliwych (z chowu klatkowego). Różnica w cenie jest niewielka, jajka smakują pewnie tak samo i może jestem naiwna, wierząc, że kury z wolnego wybiegu rzeczywiście biegają sobie wolno i są szczęśliwsze (no i to tylko kury, ktoś może zauważyć), ale gdy mogę wybierać...

Pamiętajcie też zimną, szczególnie w mrozy, o bezdomnych zwierzakach i... ludziach. Drobny gest świata nie zmieni, ale może uratować czyjeś istnienie.
Okej, zostawiam Was ze zdjęciem szczęśliwych... nie sikorek, nie kur, a moich własnych kuropatek, które już dawno wyfrunęły w świat, a sama idę dosypać ziarna. Ciekawe ile w tym roku potrwa zima...
Oby jak najkrócej.

No dobra, musi być i sikorka ;)