Wychodzę za mąż!!!

A to było tak...
Któregoś ranka obudził mnie pocałunkiem nie Ten Jedyny Ukochany, ale Gapa-pies. Jak możecie sobie wyobrazić, sfrustrowało mnie to masakrycznie i powzięłam postanowienie: DOSYĆ SAMOTNOŚCI! Ale łatwo postanowić, trudno przejść do działania, zwłaszcza jeśli się przez ostatnie kilka lat stało totalnym odludkiem, zamkniętym może nie w wieży, ale w Poziomce i nigdzie się właściwie z tej Poziomki nie rusza, a jeśli w ogóle to do hotelu, by - w takim samym odosobnieniu - trudzić się nad kolejną książką.
Na szczęście mam wspaniałe przyjaciółki, które już dawno stwierdziły, że powinnam kochać i być kochana. One to wzięły sprawy w swoje ręce i zapowiedziały stanowczo:
- Znajdziemy ci męża!
Jak zapowiedziały, tak zrobiły....
Poszukiwania trwały przez szereg przezabawnych odcinków, bo... tu dochodzę do sedna sprawy i Was pewnie rozczaruję: to scenariusz serialu, który ot tak zaczął mi się któregoś dnia radośnie sam pisać i do którego mini-ekranizacji zaczęłam dążyć, co mi się nie udało (wspomniałam o tym w którymś z poprzednich postów).
Ale co miałam radość z pisania, to moje.
Przy okazji przymiarek do mini-ekranizacji zrobiliśmy zdjęcia próbne, z których jedno Wam prezentuję. :)
A że znów zabłysło światełko w tunelu i może coś jednak z tego będzie...
Trzymajcie kciuki!
Za poszukiwania KNBK też! ;D

A jeśli któraś z Was chciałaby sobie poczytać początek owego serialu, to jest tu, poniżej...



„ODDAM SERCE W DOBRE RĘCE”

©Katarzyna Michalak


ODC. I


EXT. ŁĄKA. DZIEŃ.

Kasia (pisarka, po czterdziestce, sympatyczna, postrzelona, energiczna) w sukni ślubnej.

KASIA
(v.o.)
Miałam kiedyś marzenie, wielkie marzenie: mały domek pod lasem, z różanym ogrodem i szczęśliwą rodzinę.

Głaszcze ścianę domu…

(v.o.)
Dom jest…
(głaszcze płatki róż)
Róże kwitną… I tylko…

Idzie w kierunku Marcina Potockiego (znany aktor), w tle romantyczna muzyka. Kasia uśmiecha się nieśmiało, podaje mu rękę, ten bierze ją za rękę i nagle zaczyna mokrą gąbką energicznie wycierać jej twarz.

INT. NOC. SYPIALNIA W DOMU KASI.

Kasia podrywa się, krzywiąc, odpycha oblizującego ją po twarzy psa. Opada na poduszkę. Patrzy na puste miejsce obok.

KASIA
Nie ma to jak romantyczne przebudzenia…

EXT. OGRÓD W POZIOMCE. DZIEŃ.
Kasia kopie dół, obok stoi drzewo w doniczce.

Słychać podjeżdżający samochód. Kasia wyjmuje z kieszeni pilota do bramy, naciska. Nic. Słychać jak ktoś wysiada za płotem z samochodu.

Gosia (przyjaciółka Kasi, śliczna, młoda szczęśliwa mężatka)
(off)
Heloł, jest tam ktoś! Wpuścisz mnie?

KASIA
Próbuję! Znów nie ma prądu!

Biegnie do domu po klucze. Otwiera furtkę. Wpuszcza Gosię do ogrodu. Witają się. Kasia wraca do kopania dołu, tłumacząc.

KASIA
Powinnam coś zrobić z tą bramą, bo jak nie ma prądu, to nie wjadę i nie wyjadę, ale… gdy pomyślę o fachowcach, co znowu zaczną mi się tu kręcić…
(udaje wymioty)
Poczekam aż włączą…

GOSIA
(przyglądając się, jak Kasia z wysiłkiem kopie dół)
Kopiesz grób?

KASIA
Drzewo muszę posadzić.
(wskazuje drzewo w doniczce)

GOSIA
(w zamyśleniu)
Wybudowałaś dom, posadziłaś drzewo, urodziłaś syna… Czy ty aby na pewno jesteś kobietą?

Kasia patrzy na nią osłupiała i zaczyna się śmiać.

KASIA
Chyba nie muszę ci tego udowadniać.

GOSIA
To drzewo powinien sadzić facet, nie ty.

KASIA
Mój sąsiad, pan Kazio miał to zrobić w zeszłym tygodniu, ale nieopatrznie dałam mu parę złotych zaliczki i do dziś nie wytrzeźwiał...

GOSIA
Mówię o TWOIM facecie, a nie jakimś pijaku!

Kasia przewraca oczami. Słychać klakson. Próbuje wcisnąć pilota. Brama otwiera się majestatycznie.

KASIA
Widzisz! Sezamie otwórz się! Po co mi facet?

Wjeżdża samochód. Wysiada z niego Agata (graficzka, pracuje w wielkiej korporacji, zdeklarowana singielka, przyjaciółka Gosi i Kasi). Witają się wszystkie trzy serdecznie.

AGATA
Co robicie?

GOSIA
(oskarżycielsko)
Nasza pani pisarka zamiast pisać kopie doły. Bo jej pracownik zapił.

AGATA
(do Kasi)
Przynajmniej kości rozruszasz, zamiast siedzieć za biurkiem do białego rana, jak to ty potrafisz.

KASIA
(wzruszając ramionami)
I tak będę siedziała do rana.

GOSIA
Nie o to chodzi! Zamiast poczęstować mnie herbatą sadzisz drzewo!

KASIA
A rzeczywiście, chodźcie na herbatę. I ciasto…

GOSIA
Nie chodzi o tę głupią herbatę!

AGATA
To ja nie wiem, o co ci chodzi…

GOSIA
Od sadzenia drzew są…
(zawiesza głos)

AGATA
Kosmici. Poproszę herbatę, zieloną. I ciasto.

Idą we trzy do domu.

INT. KUCHNIO-SALON. DZIEŃ.

Siedzą we trzy przy stole, racząc się ciastem i herbatą.

GOSIA
Marek nie pozwoliłby mi łopaty nawet dotknąć!

AGATA
Bo paznokietki byś sobie połamała, księżniczko…

GOSIA
Bo mnie kocha, jest moim mężem i takie prace należą do niego, a Kasia…? Na pewno nie jest od kopania dołów.

KASIA
Całkiem nieźle sobie radziłam…

GOSIA
Owszem! Ty zawsze sobie świetnie radzisz! Sama. Ze wszystkim. Jesteś samodzielna do porzygania! Nawet jak miałaś zapalenie płuc, to węgiel do pieca ładowałaś, że mało ducha nie wyzionęłaś…

KASIA
To było raz. Przypadkiem. Pan Kazio…

GOSIA
Wiem, wiem, zapił. Jak jeszcze raz wspomnisz o panu Kaziu, zacznę krzyczeć!
(zmienia ton, zaczyna miękko, z prawdziwą troską)
Kochana, pliss, przecież wiesz, że dobrze ci życzę. Jestem twoją przyjaciółką i widzę, wiem, po prostu to wiem, że potrzebujesz kogoś… przyjaciela… nie mówię od razu o mężu, ale o kimś kto posadziłby to głupie drzewo i dosypał węgla… a czasem przytulił…

Kasia nagle opiera głowę o splecione ramiona i zaczyna płakać. Agata z Gosią rzucają się ją pocieszać.

AGATA
(do Gosi)
Ty z tą swoją gadką o „przyjacielu, nie od razu mężu”…

KASIA
(uspokaja się, ociera energicznie łzy)
Sorry, dziewczyny, rozczuliłam się. Ten węgiel… to przytulanie… Dzięki, Gosiunia, ale radziłam sobie przez piętnaście lat bez i poradzę sobie następne…
(znów zaczyna płakać)
Nie poradzę sobie… On każdej nocy mi się śni… I za każdym razem budzi mnie lizaniem po twarzy…

AGATA Z GOSIĄ
Kto?! Ten facet?!

KASIA
Nie facet. Gapa. Ja już dłużej tego nie wytrzymam…
(płacze)

AGATA
To nie wpuszczaj jej do sypialni i tyle.

KASIA
Samotności i snów o tym facecie nie wytrzymam!

GOSIA
No nareszcie… Wreszcie ty sama to powiedziałaś.

KASIA
Powiedziałam i co? Coś się zmieniło? Księciunio na białym, czarnym, albo srokatym koniu się zmaterializował? Ot tak?
(pstryka palcami)

GOSIA
Kochana, bądźmy szczere, nigdzie nie wychodzisz, nie bywasz, całymi dniami bębnisz w klawisze…

KASIA
Nocami jak już…

GOSIA
Całymi nocami bębnisz w klawisze, świata na zewnątrz nie widząc. Jak więc masz zauważyć tego twojego księciunia i jak on ma zauważyć ciebie? Rozejrzyj się dookoła. Widzisz tu jakiegoś faceta do wzięcia?

We trzy patrzą na ogrodzony wysokim płotem ogród.

KASIA
(nieśmiało)
Muszę wyjść na zewnątrz? I zacząć się spotykać z ludźmi?

AGATA
Chyba, że wolisz zwierzęta. No raczej! Gośka ma rację, jeżeli dłużej tego nie wytrzymasz, musisz wyjść z tej skorupy i poszukać faceta za murem.

GOSIA
(do Agaty)
Coś ty taka zgodna? Do tej pory przytakiwałaś jej: „Po co kobiecie facet? Wibrator mniej prądu zużywa, niż telewizor podczas meczu i piwa nie trzeba mu kupować. Daj sobie spokój z facetami” – to twoje słowa! A gdy mówiłam, że mój Marek nie pije piwa i nie ogląda meczów, to co walnęłaś? Że w takim razie jest nienormalny!

AGATA
Bo jest. Powiedzmy normalny inaczej. Poza tym ile jesteście po ślubie? Rok? Pogadamy za pięć lat, albo dziesięć, gdy Mareczkowi znudzi się wielbienie swojej księżniczki i znajdzie sobie inną zabawkę.
(do Kasi)
Tak było z twoim mężuniem, co?

Kasia wzrusza ramionami.

GOSIA
Masz ją zachęcać, a nie zniechęcać! Nie każdy facet jest jak tamten, którego imienia nie wolno wymawiać.

KASIA
Wymawiajcie sobie do woli. Już mi przeszło.

GOSIA
(obejmuje ją)
Znajdziemy ci takiego faceta, takiego… najfantastyczniejszego!

AGATA
Z podwójnym penisem.

Gosia gromi ją wzrokiem.

GOSIA
To ma być normalny, fajny facet. Bez odchyleń.

AGATA
Tacy to wiesz, wymarli podczas drugiej wojny, albo od dawna są szczęśliwie żonaci.

GOSIA
Zdarzają się porządni faceci po przejściach. I takiego znajdziemy naszej pisareczce, żeby miała o czym pisać.

KASIA
Mam o czym pisać. Nawet erotyk popełniłam.

AGATA
Ale się pornoli musiałaś najpierw naoglądać.

KASIA
W celach poznawczych.
(zaczyna się śmiać)
A wy oglądałyście ze mną.

GOSIA
Ja tylko z ciekawości!

AGATA
Akurat, przyznaj, że z Markiem potem ćwiczyłaś te wygibasy… I że bardzo mu się to podobało. Z tydzień nie można cię było z domu wyciągnąć, bo tylko Mareczek i Mareczek…

Gosia tłucze ją poduszką.

AGATA
Okej, skoro mamy cel, trzeba ułożyć gryplan, bo jak Kasię znam pierwszy lepszy jej nie zadowoli.

KASIA
Pierwszy lepszy zaliczkę właśnie przepija…

AGATA
Jeeezu, nie wspominaj mi o tym twoim pomagierze, bo pawia puszczę. Gdy na niego patrzyłam, jak ukradkiem popija z piersiówki… Miałam ochotę szpadlem mu przyłożyć.

KASIA
To dziś nie masz na kogo patrzeć. A tak na marginesie, musiałaś mu się dokładnie przyglądać. Ja nigdy go na popijaniu nie przyłapałam.

AGATA
Oj, bo jest fajnie umięśniony, a ja lubię popatrzeć na takich prostych, spoconych, brudnych facetów jak zasuwają łopatą.

Kasia z Gosią patrzą na nią z niedowierzaniem.

AGATA
Tylko patrzeć! Wracając do gryplanu: gdzie można znaleźć wolnych, chętnych na związek mężczyzn?

Wszystkie trzy patrzą na latop.

KASIA
O nie, nie, tylko nie portale randkowe.

cdn.