Na stronie booklips.pl trafiłam na taką oto ciekawostkę:
<<Włosi kręcą literackie talent show. W niedzielę na ekranach
telewizorów widzowie mogli po raz pierwszy śledzić zmagania aspirujących
pisarzy, których pracę oceniało troje jurorów.
Jak donosi „New York Times”, włoska telewizja państwowa RAI 3
przygotowała program, który ma zanieść literaturę pod strzechy w
nowoczesny i atrakcyjny sposób. Program zwie się „Masterpiece”
(„Arcydzieło”) i jest kręcony według popularnego formatu talent show,
znanego z „Idola”, „X Factor”, „MasterChefa” i innych tym podobnych
produkcji. Zwycięzca odchodzi z umową na książkę, a przy okazji zyskuje
rozgłos, o jakim początkujący pisarze mogą tylko pomarzyć.
Eliminacje do „Arcydzieła” przebiegały podobnie, jak w innych tego
typu programach. Spośród 5 tysięcy ochotników wybrano grupę 70
najzdolniejszych, którzy będą walczyć o zwycięstwo aż do ostatniej
kropli tuszu. W każdym odcinku czterech zawodników zasiada do klawiatur,
aby w ciągu 30 minut napisać tekst na zadany temat. Postępy ich pracy
mogą oglądać na ekranach widzowie zgromadzeni w studio i przed
telewizorami. Później uczestnicy czytają swoje teksty na głos przed
jurorami, ci zaś po naradzie odrzucają autorów dwóch najsłabszych prac.
Pozostała dwójka ma 59 sekund, aby podczas przejażdżki windą przekonać
gościa-celebrytę do swojego pomysłu na powieść.
W lutym przyszłego roku Włosi poznają sześciu finalistów. Do nich
dołączy sześciu dodatkowych uczestników (trzech wybiorą jurorzy, a
kolejnych trzech – publiczność).
„Włochy są krajem, gdzie ludzie
czytają coraz mniej – ukazuje się więcej książek, ale sprzedaje mniej.
Książka umiera i musimy zrobić wszystko, żeby ją ocalić. Nawet talent
show” – powiedział jeden z jurorów „Arcydzieła”, wyrażając przy tym
pewność, że Michał Anioł lub Caravaggio świetnie by się czuli na planie
programu.
W maju przyszłego roku Bompiani – jedno z największych włoskich
wydawnictw – wypuści powieść zwycięzcy programu w przyprawiającym o
zawrót głowy nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy. Wydawnictwo sporo
ryzykuje. Nawet w USA taki nakład w przypadku debiutanta byłby czymś
wyjątkowym. A włoski rynek książki trapią kłopoty – obecnie za sukces
uchodzi sprzedaż debiutu na poziomie jednej dziesiątej nakładu
„arcydzieła” z telewizyjnego talent-show.>>
Zastanawiam się, czy ja sprostałabym zadaniu. Pisać - gdy tylko usiądę do klawiatury - umiem, na każdy temat - proszę bardzo i w każdych niemal warunkach, ale... ale dochodzi do tego trema, która powoduje czasem taką pustkę w głowie, że człowiek nie wie, jak się nazywa, a co dopiero, gdy ma stworzyć dobrą historię w pół godziny. A już gdy to, co piszę, ktoś obserwuje... i komentuje... I jeszcze czytanie tekstu na głos, przed jurorami... Kurczę, niesamowicie trudne zadanie!
Jeżeli ktoś z Was oglądał choć jeden odcinek tego konkursu, niech opisze swoje wrażenia, pliss, bo jestem bardzo ciekawa, jak poszło uczestnikom.