"W imię miłości" zdumiewa swoją autorkę


O mojej dotychczasowej najmłodszej (bo już dwie następne pretendują do tego miana) pisałam już tutaj nie raz, ale dzisiaj opowiem Wam coś bliżej o powstaniu tej powieści. Jest ku temu dobry powód: Wydawca przysłał mi dzisiaj maila z gratulacjami i informacją, że właśnie szykowany jest TRZECI dodruk, bo w magazynach zabrakło książki. Dodam, że TRZECI dodruk w ciągu czternastu dni, bo tyle upłynęło czasu od jej premiery, a została wydana w "normalnym" nakładzie, takim jak wcześniejsze poziomko-jagódki.

I jest to dla mnie niesamowita radość, ale i zaskoczenie, bo kończąc pracę nad "W imię miłości" miałam takie same odczucia, jak przy pisaniu "Nadziei", czyli: "Kurczę, taki dramat! Kto zechce to czytać?! Przecież dziewczyny wolą słoneczne historie z happy endem!". Skończyłam, raz jeszcze przeczytałam całość i, w mailu z załączoną książką, zaczęłam się tłumaczyć Wydawcy, że treść nie pasuje do serii owocowej, że może wydać tę książkę w innej serii? Może w serii z czarnym kotem? Ona jest "problematyczna". A już na pewno trzeba zmieni tytuł na... no nie wiem... może "W imię miłości"?

Wydawca kazał uzbroić mi się w cierpliwość i poczekać na opinie recenzentów, po czym... dwa tygodnie później... Dostałam odpowiedź tak pozytywną, że zdumiona przecierałam oczy. Otóż okazało się, że chcecie czytać i książki w klimacie "Roku w Poziomce" i opowieści o Aniach z Jabłoniowego Wzgórza. Doceniłyście "W imię miłości" Wy, docenił Wydawca, Empik również, bo pięknie eksponuje najmłodszą w swoich salonach i tylko ja siebie chyba jeszcze nie doceniam, skoro nadal nie jestem pewna tego, co piszę. Ale to dobrze. Przynajmniej co miesiąc czy dwa z biciem serca czekam na werdykt...

Na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość od drugiego Wydawcy: "Bezdomna" wróciła na Top40 Empiku. To ważna książka, doceniona przez portale rodzicielskie i psychologiczne, dlatego tym bardziej się z tego cieszę.

I już czekam na piękny, wypieszczony... "Przepis na szczęście".

Do przeczytania!