Kroniki Ferrinu zostaną wydane przez... oraz quiz okładkowy

Oto wielka wiadomość, zatajana przed Wami od pewnego czwartku, który okazał się jednym z najszczęśliwszych czwartków w tym roku: tego dnia odebrałam nagrodę za Najlepszą Książkę na Wiosnę - "Sklepik z Niespodzianką. Lidka" i tego dnia przeprowadziłam krótkie, acz bardzo intensywne negocjacje dotyczące moich ukochanych Kronik Ferrinu. Godzinę później trzymałam w rękach wstępną umowę, spisaną odręcznie i podpisaną przez obie strony, ale z ogłoszeniem wieści musiałam czekać do wczoraj, gdy właściwa umowa, pokaźna na kilkanaście stron, nadeszła pocztą.
I oto jest.
I Kroniki Ferrinu w ciągu najbliższych dwóch lat zostaną tom po tomie wydane.
Jak się z tym czuję?
Z jednej strony jestem przeszczęśliwa, że Ferrin trafił wreszcie w dobre ręce, z drugiej jednak... To moje "dziecko" jest po takich przejściach, że będę się cieszyć dopiero wtedy, gdy ostatni tom spocznie obok swoich "braci" (Mistrz) i "sióstr" (cała reszta) w witrynce. "Dzieciaki" powoli zajmują drugą półkę, bo na pierwszej nie ma już miejsca, tak nota bene...

Kronikami, gdy tylko odzyskałam do nich prawa, zainteresowane były na początku dwa małe wydawnictwa. Z jednym już prawie podpisywałam umowę, gdy... Jednak nie. Choć bardzo chciałam wydać Ferrin, to nie za wszelką cenę i nie na każdych warunkach. Następnego dnia weszło do gry (Gry o Ferrin ;) dwóch dużych Wydawców i... oto pięć tomów Kronik Ferrinu zostanie wydanych przez... (napięcie rośnie) Wydawnictwo Literackie. Zacne, z dorobkiem, obchodzące w tym roku 60-lecie, sprawdzone przeze mnie w ciągu ostatnich lat jako Wydawca serii owocowej. Nie znam jeszcze przybliżonych dat, w których mają się ukazać kolejne tomy Kronik. Wstępnie jest to jesień br - Gra o Ferrin, dwa następne tomy w przyszłym roku i dwa ostatnie w kolejnym, ale subtelnie naciskam Wydawcę, by przyspieszył.

Nie myślcie sobie, że moja determinacja przeważyła nad dobrem książki, o nie... Jednym z punktów umowy były oczywiście okładki, TE okładki, okładki, które będę prezentowała przez pięć dni. Dzieło Sandry H. Lynx, której pracami zachwyciłam się parę tygodni temu.
Nim wypijemy szampana mam dla Was zadanie, a może nawet ZADANIE: trzeba stworzyć okładkę idealną!
Poniżej macie dwie odsłony tej samej pracy, różniące się paroma szczegółami. Jesteście spostrzegawcze, więc od razu się zorientujecie, jakie to szczegóły. Który Wam się podoba, a który nie? Który powinien znaleźć się na okładce ostatecznej? Które tło? Pierwsze, czy drugie? Czekam na Wasze komentarze. Wiecie, że liczę się z Waszym zdaniem (choć tu sporo będzie miał do powiedzenia Wydawca, a to on zatwierdza wersję ostateczną).
Soł, dziewczęta (i chłopcy, bo panowie też tutaj zaglądają) otwórzcie sobie okładki w nowym oknie, obejrzyjcie w powiększeniu (są dobrej jakości i w wysokiej rozdzielczości) i powiedzcie: jedynka, czy dwójka? Z małymi okręgami, czy bez? Z fifrakiem, czy bez fifraka? I tak dalej...

Kandydatka numer 1: Panna Jaśniejsza


Kandydatka numer 2: Panna Ciemniejsza