Zaintrygowana ankietami

Cześć, Czytelniczki i Czytelnicy. Witam Was w ostatni dzień wiosny bo jutro wraca zima (dlaczego akurat w TEN weekend - gdy będę w spa nad morzem - musi być minus pięć i padać śnieg z deszczem, no dlaczego?).

Te z Was (i Ci z Was, sorry, że ciągle zwracam się do Czytelniczek, niejako pomijając Czytelników, ale to z racji zaszufladkowania - rozumiecie "Ta Michalak od babskiej literatury), które mnie znają, wiedzą, że ja ankiety wrzucam na stronę nie po to, żebyście miały w co klikać, a ja żebym sobie podniosła ilość wejść na stronę (tak a propos, czy całkiem niedawno nie świętowałam tu 300 tysięcy? tak pytam, bo całkiem niedługo będziemy świętować 400...). Nie. Ja te ankiety (i pytania do nich) wymyślam w określonym celu, Waszym odpowiedziom się przyglądam i je analizuję. I możecie wierzyć lub nie, ale mam niemal wszystkie ankiety (po ich zamknięciu) od początku istnienia bloga. Traktuję Was poważnie i Wasze głosowania również, bo wiele mi o Was mówią.


Na przykład to, że ponad połowa z Was jest samotna, marzy o własnym domu, czy dobrej pracy... Nieraz smutno mi się robi, gdy widzę jak wzrastają słupki odpowiedzi, które powinny maleć. Przecież własny dom, rodzina, dziecko, miłość, praca, która sprawia satysfakcję, także finansową - to wszystko powinno być normą. A nie Wielkim Marzeniem. Rozumiecie o co mi chodzi?
Rozumiecie.

Wracam do obecnych ankiet, bo ich wyniki mnie intrygują.
Po pierwsze: ekranizacja. To że "Poczekajka" idzie łeb w łeb ze "Sklepikiem" i one prowadzą, to rozumiem. Też uważam te dwie powieści za najbardziej filmowe ze wszystkich, jakie napisałam, ale dlaczego Rok w Poziomce, do którego ekranizacji się właśnie przymierzam i to ona najpewniej powstanie jest... na ostatnim miejscu? No dlaczego? Bardzo proszę mi to wytłumaczyć. Myślałam, że chcecie obejrzeć Poziomko-Jagódkę.

Po drugie: kontynuacja. Tu właściwie nie mam żadnych pytań - chcecie Stasi i tyle. Wydawca też chce Stasi i tyle. Tylko ja nie chcę. Ale czy moje zdanie się tutaj liczy...? (Pytanie do mnie: dlaczego właściwie tak bronię się przed tą Stasią? Nie chciałabym popisać nieco więcej o Oliwierze? O nim akurat chciałabym, bo ech... kto czytał, ten wie, ale... jeśli któraś z naszych ulubionych bohaterek znów coś popsuje...? Całe to kruche szczęście rozsypie im się w rękach? Może dlatego nie chcę już wracać do Pogodnej, w której na koniec zaświeciło słońce? By świeciło tam już zawsze, jak w Poczekajce? Czy ktoś mnie rozumie?).

Po trzecie: najbardziej oczekiwana premiera. To że oczekujecie "Bezdomnej" mnie nie dziwi, bo dałyście wyraz swym uczuciom, gdy (na dwa tygodnie) wypadła z planu wydawniczego. To że chciałybyście przeczytać pierwszy tom trylogii podobnej do "Sklepiku z Niespodzianką" (może nie tyle podobnej, co w tych klimatach) też mnie nie dziwi, bo seria z kokardką należy do Waszych ulubionych. Ale że na trzecim miejscu najbardziej oczekiwanych zapowiedzi jest książka, której pierwszy tom cieszy się Waszym najmniejszym entuzjazmem...? Taaak, to mnie zaskoczyło.

Cieszę się, że nawzajem potrafimy się jeszcze zaskakiwać, ale napiszcie parę słów o tych ankietach, okej? Bo może powinnam zrewidować plan wydawniczy (lub/i ekranizacyjny) i znów wprowadzić jakieś zmiany.
Przyszło mi do głowy, że zmieniły się Wasze czytelnicze apetyty, albo nowe Czytelniczki, które przybywają z każdym dniem, oczekują czego innego, niż choćby weteranki z zielonej strony (kiedyś, przed erą blogowania miałam własną stronę, właśnie zieloną, taką... bardzo kameralną).

A więc piszcie, piszcie, jak to mówi listonosz ze "Studia stodoła" (początkujące mamy wiedzą, o kogo chodzi...). A ja będę czytała i... również pisała.