Wieczorek Czwartkowy, dziś pod hasłem: mieć, czy być?

Jest taki mężczyzna: niesamowicie przystojny, obłędnie sławny i bogaty, może mieć każdą kobietę, którą zechce (i nie mówię tu o Raulu z "Mistrza", bo ten facet, którego imię zaraz zdradzę istnieje naprawdę). Ma więc urodę, sławę, pieniądze, powodzenie, wykonuje pracę, która jest jego pasją, a tysiące dziewczyn chętnie wskoczyłyby mu do łóżka i zostały tam na dłużej, na dodatek jest zdrowy (przynajmniej fizycznie nic mu nie dolega) - jednym zdaniem: powinien być zupełnie i bezgranicznie szczęśliwy, a... zmaga się z depresją, samotnością i poczuciem winy. Jego serdeczny przyjaciel przedawkował narkotyki i zmarł, za co obwiniono tego, o kim mówię; narzeczona urodziła martwą córeczkę, a potem zginęła w wypadku samochodowym, nie udało się mu również uratować chorej siostry, mimo wszystkich pieniędzy tego świata. Już kiedyś Wam o nim opowiadałam: to Keanu Reeves.

Jest taka kobieta: mieszka w niewielkim miasteczku gdzieś w Polsce z dwoma synami - jeden cierpi od urodzenia na porażenie mózgowe, drugi miał niedawno poważne problemy z narkotykami. Mąż opuścił ją zaraz po urodzeniu bliźniaków "bo przerosło go posiadanie niepełnosprawnego dziecka". Kobieta ta walczy z każdym dniem, obraca każdą złotówkę, nie stać jej na ciuchy, czy kosmetyki, ale na rehabilitanta dla syna pieniądze zawsze znajdzie. Drugiego potrafiła wyciągnąć na czas z nałogu. Nigdy nie miała depresji, bo nie mogła sobie na nią, mając pod opieką dwoje dzieci, pozwolić, jest pogodna i urocza, ma ogromne poczucie humoru, wewnętrzne ciepło i duży dystans do życia i samej siebie. Podziwiam ją z całego serca.
Nasz bohater ma wszystko, nasza bohaterka nic. A mimo to ten pierwszy jest nieszczęśliwy, ta druga uważa się za szczęściarę, bo "przecież mogło być gorzej".

Pytanie na dziś: co byście wolały - mieć, czy być? Czy pieniądze rzeczywiście szczęścia nie dają? A jak to jest ze spełnianiem marzeń? Przecież za pieniądze można mieć (niemal) wszystko! Co myślicie o powiedzeniu: "pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy jest niczym"?

Nie wiem dlaczego w naszym kraju pieniądze są tematem tabu. Czy jesteśmy narodem tak zawistnym, że nie wolno się do nich przyznawać? Czy tak ubogim, że po prostu nie ma o czym mówić?

Ja widziałam i luksus, i straszne ubóstwo. Sama byłam kiedyś w takiej sytuacji, że stać mnie było na jedną bułkę dziennie i kisiel, jako ciepły posiłek. Wspominam to jako najczarniejszy czas w moim życiu. Głód i bezradność. Nie chciałabym przeżyć tego jeszcze raz, nawet kosztem "być" zamiast "mieć".

Bardzo podstępnym wrogiem jest pętla kredytowa, w którą wpaść może każdy, a jednak zaciskamy ją sobie na szyi, by wyjechać na wakacje, czy kupić większą plazmę, lub lepszy samochód. Będąc na dorobku i mając dostęp do łatwych kredytów kupujemy apartamenty, na których spłatę po utracie pracy nas nie stać.

Taaak... to temat rzeka.

Ciekawe, co Wy na to?

Pamiętajcie, że po 200 komentarzu blogger zwija stronę i trzeba nacisnąć "załaduj więcej" i... do dyskusji, kochane. Mieć, czy być? Pieniądze dają szczęście, czy jego nie dają? Ciekawe, co odpowiedziałby Keanu. Bo zdanie mojej Przyjaciółki znam.