Zmęczona, ale szczęśliwa

Parę minut temu, to jest dobrze po pierwszej w nocy, skończyłam trzecią część serii z kokardką, czyli "Sklepik z Niespodzianką. Lidkę". Domyślacie się, że czuję to, co w tytule. Co mogę powiedzieć o mojej najnowszej opowieści? Że była najtrudniejsza jeśli chodzi o emocje. Parę razy oczy mi się spociły. Parę razy zaśmiałam się serdecznie. Kibicowałam Lidce, a potem Adeli, a potem Bogusi i znów Lidce ze wszystkich sił. Lubię bohaterki Sklepiku i już!
Kurczę, tak mi się wyczerpała wena twórcza, że nie wiem, co jeszcze tu napisać, więc pozwólcie, że pójdę spać. Dodam tylko, iż Lidzia powinna się ukazać na wiosnę przyszłego roku.
Kurde, dziewczyny, dokonałam tego!
Jupiiii!!!

PS. Teraz trochę odetchnę, zresetuję mózg, żeby mi się bohaterowie nie mylili i wątki nie plątały, po czym zaczynam... "Wiśniowy Dworek"! Już mnie paluszki świerzbią, ale nie, nie, droga Kejti, musisz odpocząć...