Dawno nie było tutaj artykułu artykułowego. Były konkursy, zapowiedzi, słów kilka, ankiety, ale coś od serca...? Ostatnio chyba o samotności pisałam. I o byciu swoją przyjaciółką. Temat przyjaźni powraca dzisiaj wraz ze zbliżającą się premierą "Sklepiku z Niespodzianką. Adeli", bo o tym seria z kokardką jest: o przyjaźni.
Powiem Wam, że niełatwo jest być Przyjacielem przez duże P. I nie dlatego, że ludzie stali się bardziej wymagający, tylko ja stałam się mniej uważająca. Ot co. Poniższe przykazania - efekt wielu lektur i własnych przemyśleń - kieruję do siebie, ale... może któraś z Was skorzysta i stanie się lepszą przyjaciółką?
Soł, Kasiu droga:
1. Dawaj, nie licząc na wzajemność
Przyjaźń jest bezinteresowna. Przyjaźń polega na braku wyrachowania. To nie jest "ja ci dam kilo cukru, ty mi oddaj w mące". Jeśli dajesz, robisz to z serca, a nie z rozumu, ale...
2. Bądź wdzięczna,
Nie można wiecznie dawać, nie otrzymując niczego w zamian. Nie jest to wtedy przyjaźń a jakieś pasożytnictwo, a co najmniej komensalizm! Albo ze strony dającego jakiś upiorny, sztuczny altruizm, obliczony na to, by kiedyś biorącemu wszystko wygarnąć i wypomnieć. Jeśli jesteście takim dawczyniami, które tylko dają, dają, dają, zajrzyjcie w głąb siebie i odpowiedzcie na pytanie: co ja z tego mam? albo "po co ja to robię?". Nie wolno też li tylko brać. Bo to rzeczywiście jest pasożytnictwo. Nie wierzę, że dawczyni nigdy niczego nie potrzebowała... może ty nie zauważyłaś? Bo nie chciałaś widzieć? Bądź więc wdzięczna, dziękuj za okazaną dobroć, za przyjaźń. Dawaj na miarę swych skromnych możliwości. Nie proszona - bo czasem ciężko prosić - oferuj pomoc, a jeśli zostanie przyjęta: pomagaj!
3. Pamiętaj (tak, tak, Kejt, to do ciebie).
Pamiętaj o imieninach i urodzinach przyjaciół. Pamiętaj imiona ich dzieci i mężów. Życzenia Bożonarodzeniowe wysyłaj w Wigilię, totalu, a nie w Wielkanoc! Mam z tym problem - z pamiętaniem - przyznam szczerze, bo... nie wiem dlaczego. Nie mam usprawiedliwienia. Swego czasu dostawałam mnóstwo życzeń z najróżniejszych okazji. Nie rewanżowałam się tym samym, więcej: czasem nawet nie dziękowałam i... strumyczek życzeń wysechł. Teraz mozolnie go wskrzeszam.
Jedna uwaga: nie wysyłaj życzeń na zasadzie "kopiuj - wklej". Bardzo mnie irytuje taki "życzeniowy łańcuszek", bo jeśli już wysyłam sms-a z życzeniami, to wystukuję go do każdego z osobna, a nie klikam w krzyżyk przy nazwisku. Minęły czasy świątecznych kartek, nie musimy biegać na pocztę, by obdzielić przyjaciół ręcznie nagryzmolonymi życzeniami, teraz wystarczy komórka albo komp, więc wysilmy się choć na tyle, by do każdego napisać osobno.
4. Wysłuchaj, nie pouczaj, nie dawaj dobrych rad.
Z tym pierwszym nie mam problemu - jestem dobrą słuchaczką, ale od razu, nim przyjaciel skończy mi się zwierzać, mam gotową receptę na jego problem. To wkurza! (Wkurza zwierzającego się, bo przecież nie mnie). Czasem musimy się jedynie wygadać. Potrzebujemy słuchającego i potakującego. Gdy chcemy dobrej rady, pytamy: "i co ja mam zrobić?", prosimy: "poradź mi". Gdy przyjaciel, nim zdążysz skończyć opowieść zaczyna swoje "ja bym..." nas trafia jasny szlag. Czego możemy sobie nie uświadamiać. Po prostu przestajemy się temu przyjacielowi zwierzać.
5. Nie wiś na przyjacielu, daj mu od siebie odetchnąć.
W naszym wieku - mówię o kobietach dorosłych, nastolatki rządzą się swoimi prawami - mamy swoje kłopoty: męża lub exmęża, dzieci (niemowlęta lub co gorsza nastolatki), teściową, szefa, wrednych kolegów w pracy albo takież koleżanki i czasem NAPRAWDĘ nie mamy siły dźwigać na barkach przyjaciela. Nie mówię tutaj o przypadkach nagłych, gdzie po to jesteśmy, by go dźwigać, ale - i to znów mówię do siebie - czasem przyjaciół zamęczasz. Ile razy dobra dusza może odbierać telefony w środku nocy i wysłuchiwać tych samych łzawych zwierzeń? Jak długo będzie przybiegać na każde twoje wezwanie? Długo. Jeśli to prawdziwy przyjaciel. Kiedyś jednak będzie miał dość i... zostaniesz sama. Oszczędzaj więc swoich przyjaciół, bo pewnego dnia, gdy NAPRAWDĘ będą potrzebni... odmówią.
6. Licz i niech liczą na Ciebie.
To zaprzecza poprzedniemu punktowi, może powinno być wcześniej: przyjacielem jest ktoś, na kogo możesz liczyć. Jeśli ciągle słyszysz: nie, sorry, nie mogę, nie mam czasu, nie, nie, nie... cóż, po którymś "nie" skreślasz takiego przyjaciela. Staraj się ze wszystkich sił, by przyjaciel mógł liczyć na ciebie. Nawet jeśli nie widzicie się latami, a dzwonicie do siebie od wielkiego dzwonu, gdy nadejdzie TEN DZIEŃ dzień życiowej apokalipsy przyjaciel stanie na wysokości zadania i uratuje, albo po prostu BĘDZIE. To również jest bardzo ważne. "Jestem przy tobie. Będę". To podstawa przyjaźni. Dlatego tak ważne jest by wcześniej przyjaciela nie zamęczać, bo w TYM DNIU może mieć po prostu ciebie dosyć.
7. Myśl o przyjacielu.
Prezent bez okazji, jako dowód naszej przyjaźni bardzo, bardzo cieszy. Szczególnie, jeśli przyjaciel musiał zadać sobie trud, by go zdobyć i zrobił to, bo po prostu cię kocha. Ja kiedyś zwierzyłam się mojej przyjaciółce, że najbardziej brakuje mi kwiatów - tego, żeby ktoś mi je dawał, bo kocham kwiaty (wtedy mieszkałam w obskurnej kawalerce, gdzie nie było za grosz zieleni), kocham je dostawać, stawiać je w wazonie i na nie patrzeć. Od tego dnia moja przyjaciółka co tydzień (wtedy spotykałyśmy się w każdy wtorek, dziś bardzo mi tych spotkań brakuje) przynosiła mi kwiaty. Moje ulubione herbaciane róże. Nie muszę Wam mówić, że biegnąc w zimowy wieczór z pracy do kumpeli zdobycie herbacianych róż było ostatnią rzeczą o jakiej przyjaciółka marzyła? A jednak... Bardzo to doceniałam i niesamowicie za każdym razem się cieszyłam. Podwójnie.
Pamięć o przyjacielu nie musi być tak skomplikowana. Czasem widzisz coś, co przyjaciela przypomni: chustkę na szyję, wczesne czereśnie, pocztówka, czy książka - nie wahaj się, kup to lub zdobądź i obdaruj przyjaciela bez okazji. Tak właśnie.
8. Bądź lojalna, NIE ZDRADZAJ, nie obgaduj.
No tutaj nie mam problemu, bo chyba najbardziej cenię właśnie lojalność i wierność. Mam nadzieję, że Wy też. Opowieści o tym jak przyjaciółka uwiodła przyjaciółki męża i robiła jej rodzinę to dla mnie jakiś horror, a taka przyjaciółka to nie przyjaciółka a %^$@%^@$ i tu nie ma przeproś! Nie ma usprawiedliwienia! Jeśli ktoś kogoś wpuszcza do domu i swego serca to nie po to, by mu ten dom spalono, a serce złamano. Nic więcej nie powiem, bo to zbyt bolesny temat.
Nie jest również przyjacielem ktoś, kto za twoimi plecami cię obgada, obsmaruje i skrytykuje, choć w oczy ci się uśmiecha i wdzięczy. Po tym świecie chodzą ludzie wredni, ja to wiem, ale, kurde!, niech nie będą to przyjaciele! Jeśli przyłapiesz kogoś komu ufasz na takim świństwie, nie słuchaj tłumaczeń, po prostu skreśl tego kogoś z listy przyjaciół. Jeśli sama obmawiasz przyjaciół czy choćby oplotkowujesz... zmień się. To jest świństwo i tyle.
9. Wysłuchaj krytyki i weź ją sobie do serca.
Jeśli prawdziwy przyjaciel Cię skrytykuje... oj, to już musi być coś na rzeczy! Bo przecież przyjaciele są po to, by ocierać łzy. Sorry, ale nie wierzę w dobre intencje kogoś, kto ma dla Ciebie tylko krytyczne słowo. Prawda zawsze i za wszelką cenę to zwykły sadyzm, bo czasem należy ową prawdę przemilczeć, szczególnie jeśli nikt o nią nie prosi. Po kija mówisz przyjaciółce, która całą noc ryczała po awanturze z facetem, że fatalnie wygląda, ma zapuchnięte oczy i u fryzjera dawno nie była, a ciuchy na niej wiszą/opinają się? Owszem, może to być obiektywna prawda: twoja przyjaciółka ma w tej chwili oczy jak alergik zapylony bylicą, wygląda jak śmierć na chorągwi, włosy błagają o fachową pomoc i strasznie schudła albo przytyła, ale na Boga NIE MUSISZ JEJ O TYM MÓWIĆ! I tak to wie, albo powiedzą jej "życzliwi", po co znęcasz się nad nią jeszcze i ty? To był przykład, ale czujecie o co chodzi. Przyjaciel, prawdziwy przyjaciel, w takiej chwili przygarnie i przytuli, a nie z wredną satysfakcją zacznie cię dobijać.
Dlaczego masz brać sobie krytykę przyjaciela do serca? Bo jeśli ktoś Cię kocha - a zakładamy, że przyjaciel Cię kocha - wie, że krytyka Ciebie zrani i sam przez to cierpi, nie sprawia mu to przyjemności, jeśli więc ktoś dla Ciebie, dla twojego dobra zadaje sobie ból, to, sorry, ale doceń to i zrób coś z tym.
Jeszcze jedno: jeśli zdarzy się Wam pokłócić PRZEPROŚ pierwsza! Nie czekaj, aż zrobi to przyjaciel, bo może poczuł się bardziej dotknięty, to nie są zawody na "kto kogo przetrzyma", to przyjaźń, a nie małżeństwo! Przeproś pierwsza. Ot co.
10. Bądź ostoją, uśmiechem, promieniem słońca.
W tych dziwnych (żeby nie powiedzieć: mrocznych) czasach bardzo mało jest wokół nas radości. Przyjaciel, który wnosi ją do twojego życia jest na wagę złota. Nie musi być wiecznie uśmiechnięty! To nawet nienaturalne, ale przynajmniej na twój widok powinien się ucieszyć, rozpromienić, uśmiechnąć. Jeśli widząc Ciebie się krzywi z niechęcią... cóż: albo Ty nie jesteś przyjacielem, albo on.
Chwal, doceniaj, dziękuj. To naprawdę ważne, byś przynajmniej u przyjaciela znalazła dobre słowo. Nie musi Ci kadzić - pochwała, to nie kadzenie! Mam wspaniałą przyjaciółkę, która potrafi mnie nieźle skrytykować, czy mną potrząsnąć, ale... wiem, że w tym momencie na to zasługuję. Przyjacielska krytyka - krytyka płynąca z przyjaźni, ciepła, obiektywna, czy właśnie subiektywna, krytyka, której POWINNAŚ posłuchać - to po prostu bezcenne! (jakkolwiek nadużywany jest ten zwrot). Krytyka na końcu okraszona dobrym słowem: jeszcze cenniejsze.
A samo dobre słowo? Dobre słowo od kogoś, kogo kochasz i przez kogo jesteś kochana...? To po prostu bezcenność bezcenności, której Wam życzę, drogie Czytelniczki, z całego serca.
OMG jak mówi mój syn, czyli my God, jak mówię ja. Ależ dałam sobie do myślenia... Jaką jestem przyjaciółką? Czy sprostałam temu słowu? Temu zadaniu? O tym mogą powiedzieć tylko moi Przyjaciele. Aż się boję ich pytać...