Wieści z Polski

Moje Kochane, dawajcie znać, jak się ma moja najmłodsza, okej? W Empiku i Matrasie zostały wykupione pakiety promocyjne i "Nadzieja" powinna być ładnie wyeksponowana, a wiadomo jak to z tym jest. Bardzo Was proszę więc, byście zajrzały do pobliskich księgarń i dały znać, czy rzeczywiście książka jest odpowiednio promowana. Możecie przysyłać też zdjęcia mailem.

Wieści z frontu są dobre - "Nadzieja" właśnie weszła na 19. miejsce empik.com i myślę, że wdrapie się jeszcze wyżej, ale... dziś jest dzień jeszcze lepszych wiadomości. Przekażę Wam je, gdy tylko będę miała "wróbla w garści" (bo na razie jest to kanarek na dachu, bardzo ładny, żółciutki jak promyk słońca).

Na koniec pozwolę sobie na zmianę tematu: Pooolska, biało-czerwooni, Pooolska, biało-czerwoooni, do booju, do boooju (to po meczu Polska-Rosja, który oglądaliśmy z Patinkiem ;)

PS. I wesoły post scriptum: uczęszczam na kurs scenariuszowy, bo nauki nigdy za wiele. Wykładowczyni pyta mnie: A w jakim programie piszesz? Takim, czy takim? (tu padają nazwy, które nic mi nie mówią). Ja na to: Eeee... w wordzie. Trzy godziny piszę, cztery formatuję ręcznie. Wykładowczyni: ????!!! I podała mi link do bezpłatnego programu (polskiego!) do pisania scenariuszy. Kurde, ludzie kochani, w życiu nie przypuszczałam, że scenariopisartwo może być tak lekkie, łatwe i przyjemne. A za to, że do tej pory rzeźbiłam w wordzie nie lubię samej siebie. I worda też. :)) Pytacie w mailach o nazwę tego cudownego programu, a to przecież żadna tajemnica: celtx, jest w wersji polskiej, ale już obsługi uczyć Was nie będę, okej?

PS2. No bardzo zabawne. Przedwcześnie się cieszyłam tym programem. Jest niekompatybilny z wordem. Jeśli część scenariusza masz w wordzie, to albo przepisujesz, albo nadal w wordzie rzeźbisz. Nie da się przenieść. Smutno mi. Ale tylko chwilowo.