Sposób na chandrę

Trochę głupio przyznawać się do przesilenia wiosennego nad artykułem o biednych dzieciaczkach, ale staram się być tutaj z Wami szczera i jeśli jestem szczęśliwa, to piszę, że jestem, a jeśli nie jestem to... no dobra, też czasami piszę, że jestem, albo się nie przyznaję. Ale dziś nie chcę się skarżyć (na pogodę na przykład, dobija mnie ten wicher). Chcę poznać Wasze sposoby na chandrę, przesilenie, zniechęcenie. I podzielić się własnymi.

Sposób 1. Wyjazd
O tak, jeśli mogę sobie pozwolić - czasowo i finansowo - wyjeżdżam gdzieś na południe Europy. Poza sezonem nie są to horrendalnie drogie imprezy, ale też pogoda może płatać figla (ostatnio padało 10 dni, a jeśli mam siedzieć w hotelu, gdzie pada, wolałabym posiedzieć w Poziomce, choć tu też pada). Można też niemile się zdziwić, jeśli coś pójdzie nie tak i zamiast wypoczywać chorujesz przez połowę pobytu. Ale wypadki chodzą po ludziach, po mnie zaś szczególnie. Przywykłam.

Sposób 2. Coś słodkiego
To sposób dorywczy i krótkotrwały. Na małą chandrę. Chyba najlepiej pomaga pyszna, zrobiona własnoręcznie czekolada na gorąco. Jak się ją robi? Banalnie prosto: bierzesz śmietankę (słodką!) kremówkę, ale może być i mleko, wkruszasz tabliczkę czekolady, podgrzewasz niemal do wrzenia, ciągle mieszając i voila, jest. Podawać należy z bitą śmietanką (bez dodatku cukru, albo z odrobiną, bo czekolada jest zabójczo słodka) z kapką alkoholu, z imbirem, czy chili, co Wam przyjdzie do głowy. Trudno zepsuć taki deser. Może się przydać woda niegazowana do popicia! Aha, czekolada może być mleczna albo gorzka, jak tam sobie lubicie.
PS. Zdjęcie pożyczyłam od Mammymisia, która korzystała z przepisów zamieszczonych w "Sklepiku. Bogusi".

Sposób 3. Domowe spa
To też sposób dorywczy, ale jeśli program rozszerzysz na parę dni może zdziałać cuda. Potrzebny jest cudnie pachnący płyn do kąpieli albo olejek, co kto lubi. Świece zapachowe albo kominek. Dobry peeling do buzi i ciała. Jakieś serum, czy krem taki: dziesięć lat mniej w 2 minuty. Biały puchaty ręcznik (podgrzany). Jak coś mi się jeszcze przypomni to dopiszę. Rodzinę wysyłasz do kina na całe popołudnie i oddajesz się cielesnej rozpuście. To działa!
PS. W "Sklepiku. Adeli" dostaniecie domowe sposoby na domowe spa, np. Kąpiel a la Kleopatra. Sprawdziłam na sobie. Odlot!

Wiecie co, Dziewczyny, ja Wam przekopiuję przepis na tę kąpiel, bo naprawdę jest... no super jest. A przy okazji macie przedsmak książki.


Kąpiel a’la Kleopatra

Nie ma nic piękniejszego niż zapach nowego samochodu i… małego dziecka. Tego pierwszego w sprayu jeszcze nie wymyślono (powinnam go opatentować), ale ten drugi? Aromat świeżego mleczka i oliwki dla niemowląt, zaś na gładką jak pupa niemowlęcia skórę, sposób naszych prababek: mąka ziemniaczana.
Oto przepis na wspaniałą, relaksacyjną kąpiel w twoim własnym domowym spa. Voila!

Będzie bardzo luksusowo, najpierw więc przygotuj duży, biały, miękki ręcznik i zmysłową koszulkę nocną. Następnie zapal świecę aromatyczną (najlepiej waniliową), nalej do wanny gorącej wody i… zanurz się powoli.
Teraz dwie torebki budyniu (waniliowy lub śmietankowy) rozpuść w litrze mleka (na małą wannę) lub cztery budynie w dwóch litrach mleka (na wannę dużą). Oczywiście im więcej mleka, tym lepiej.
Wstrzymaj oddech i… wlej mleko z budyniem do wody.
Dlaczego masz wstrzymać oddech? Bo ta chwila, gdy mleko opływa twoje ciało jest niemożliwie przyjemna. Po prostu odjazd!
Poczuj ją każdą komórką skóry, zamknij oczy, powdychaj piękny, delikatny zapach.

Uwaga! Mleko ma być świeże lub pasteryzowane, nie żadne UHT, bo uchate wonieje spalenizną (poddawane jest bowiem działaniu bardzo wysokiej temperatury, która zabija wszystko: nie tylko bakterie, ale i całą życiową energię tego daru bogów). Aha: nie oszczędzaj na tłuszczu! Mleko ma mieć 3.2%, a można dolać i słodkiej śmietanki kremówki, będzie jeszcze lepiej. Skóra bowiem potrzebuje dobrego, naturalnego, łagodnego tłuszczu, a jakiż jest lepszy od tego z mleka?

To jeszcze nie koniec kąpieli. Gdy już narozkoszujesz się zapachem mleka, dolej powoli, oddychając głęboko olejek waniliowy do ciast.
Tak, tak: budyń, mleko, olejek waniliowy – oto składniki dostępne w każdym spożywczym, które ze zwykłej kąpieli uczynią rozkoszny rytuał.

Ciesz się tymi chwilami. Są tylko dla Ciebie.

Nie spłukuj ciała wodą, wyjdź z kąpieli, pachnąca mlekiem i wanilią. Owiń się w ciepły, puchaty ręcznik, a potem przebierz w ładną nocną koszulkę, żadnych piżam, czy innych paździerzy! Jest to wieczór luksusu!

Gdy skóra wyschnie jest niesamowicie gładka i miła w dotyku, a pachnie… jak małe rozkoszne niemowlę.
I o to chodziło.

Sposób 4. Dobra książka
Książka musi być długa i szalenie wciągająca. Parę tytułów już polecałam, parę poleciłyście mi. Jedyny minus to taki, że wracasz do rzeczywistości, a tu wciąż jest tak samo. Ale pomaga przetrwać chandrę, czy co nas tam gnębi.

Sposób 5. Maraton komediowy
Do tego przydaje się przyjaciółka, wesoła, z którą można się będzie pośmiać. Najlepiej komentująca. Nie ma to jak oglądać poważny film z kimś niepoważnym (ostatnio miałam tak na Władcy Pierścieni i do dziś śmieję się na wspomnienie niektórych scen opatrzonych komentarzem kumpelki). Maraton trzydniowy czyni cuda, ale choć jeden wieczór przyda się każdej z nas. Polecam "Lejdis" - uśmiałam się jak norka!

Sposób 6. Dzień z kimś kochanym
Ale nie zwykły dzień jak codzień. To musi być dzień wolny, a Ty sobie musisz odpuścić bycie perfekcyjną i taką jak zwykle. Wyluzuj, uśmiechnij się, odetchnij i po prostu bądź. Ja tak po prostu byłam w ostatni weekend z moimi dziećmi. Mieliśmy wszyscy troje wspaniałe humory. Było domowo, spokojnie, ciepło, uroczo. Ale rzeczywiście odpuściłam sobie i dzieciom...

Sposób 7. Dobry uczynek
Kurczę, wygląda na to, że jestem chodzącą altruistką i będę Was co artykuł nawracała, ale nie mówię teraz o "dużych" dobrych uczynkach, a takich zupełnie zwyczajnych. Dobrym uczynkiem może być przecież uśmiechnięcie się do siebie samej w lustrze i powiedzenie sobie: jesteś okej, lubię cię. Przytulenie dziecka, które ostatnio tylko Cię wkurza. Albo męża. On też Cię wkurza. Nie dlatego, że stał się jakiś taki, tylko Ty masz chandrę.
Dobrym uczynkiem będzie dokończenie pracy, nad którą załamujesz ręce od tygodni. I to Cię męczy. I nie możesz żyć spokojnie, bo wisi nad Tobą to coś i spać spokojnie nie pozwala.
Może to właśnie jest przyczyna mojego zniechęcenia? Może powinnam po prostu skończyć to, co zaczęłam i zacząć swobodnie oddychać?

A jakie Wy macie sposoby na chandrę? Chętnie dopiszę je do mojej listy...