O dzięciole i Rumianku

"God w Romaszkie", który obiecałam jakiś czas temu powędruje do Basi Jana 31 ;), do Dubbidu, do Diunnam, do Jasmin i do Dagny. Bardzo Was proszę o adres do wysyłki.

Zauważyłam, że moje Czytelniczki nie lubią artykułów "z życia wziętych". No chyba, że są pogodne, śmieszne, o Poziomce i jej mieszkańcach oraz w oderwaniu od szarej rzeczywistości. Po krótkim namyślę postanowiłam, że tylko takie będę pisała, bo zaczynam się dołować (i Was przy okazji) także na tej stronie.




Dziś krótka notka o dzięciole.
W okolicach Poziomy mieszkają dwie pary dzięciołów: para dużych (które "duże są tylko z nazwy, bo tak naprawdę wielkością przypominają kosa) oraz para czarnych. Duże już mi spowszedniały, bo karmnik z nasion słonecznika ogałacają codziennie, potrafią myszkować po ganku (tłukąc dziobem w garnki), bujają się na słoninie i zupełnie się nie boją ani mnie, ani ganiającej pół metra od karmnika Gapy, ale te czarne... to fascynujące stworzenia. Są wielkości wrony, ale w porównaniu z nią są smoliście czarne, antracytowo czarne, bardzo czarne. Tę czerń ozdabia czerwona czapeczka. Dzięcioły te pojawiają się jak duchy: cicho, bezgłośnie i tak szybko jak się pojawią, tak szybko znikają, pozostawiając obserwatora w stanie lekkiego oszołomienia. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Przecież to tylko ptaki. Poziomkowe ptice są jednak wesołe, ruchliwe, kłótliwe, dzięcioł czarny zaś... tajemniczy.
Bardzo mi się podobają. Muszę wyczaić, co lubią jeść i będę wabić je smakołykami do karmnika.

Poziomce przybyła także para wiewiórek. Biją się z tymi, co mieszkają tu drugi rok o co lepsze budki. Najbardziej popularne (budki, nie wiewiórki) są te z okienkiem na wschód i na las. Budką numer jeden w rankingu (wśród Poziomkowych ptaków również) jest ta nad anteną satelitarną.
I zrozum tu zwierzęta...